|
Umowy został zawarte z naruszeniem prawa i mają zapisy naruszające ustawy, ale tu nie oto chodzi.
Chodzi o podejście do obywateli przez władze,
władze WP uważają że mogą wszystko. A jak ci nie pasuje to albo spadaj, albo się sądź. Koniec
końców ja za swoje, a oni za wspólne a więc i za moje.
Tak jak "konsultowano" umowy tak też konsultuje się PUW - zapisali sobie w planach że mogą zrobić
wszystko, a potem zapiszą że konsultacje się odbyły, sądzić nie będzie miał się za bardzo kto.
Mniej więcej 2-3 miesiące temu zgłosiłem skargę, że pod koniec października wykonawca wszedł w
koryto rzeki, aby usuwać odsypiska. (większość starych objętych decyzją - która nakazywała
odrybienie) Wykonawca powiadomił mnie o tym dopiero, gdy rozpoczął prace. w NW powiedziano że
będzie trwać 1 dzień - trwało 2 tyg. Poskarżyłem się do RZGW, bo zaledwie tydzień wcześniej
prowadziłem tam zarybianie. Zapytałem, dlaczego mnie o tym nie poinformowano – przecież
mógłbym zarybiać w innym miejscu. Do cholery przecież wiedzieli ze chcą te odsypiska usuwać jak
zarybiałem.
W odpowiedzi usłyszałem, że mają prawo działać na podstawie ustawy, która nakazuje prowadzenie
działań przeciwpowodziowych. Dodano również, że zgodnie z umową w nagłych przypadkach mogą
podejmować działania bez wcześniejszego informowania mnie. Krótko mówiąc – mam siedzieć cicho.
Nigdy nie było dobrze, w relacjach na lini RZGW/Użytkownik z racji różnych priorytetów - ale kiedyś
jakieś pozory stwarzano - dziś nawet z tego zrezygnowano.
Pozdr Maciej Wilk
Od czasu jak zobaczyłem w czasie zatrucia Odry gościa z Wód Polskich których ściągał skarpetki i
chciał się kopać, i mówił przy tym o sobie właściciel - Odry - zrozumiałem, że im coś po
prostu odwaliło.
|