|
Tak jak w latach ubiegłych, tak i w tym roku zapłacę - coraz bardziej z sentymentu...Kartę wędkarską mam
od 1976r w ramach młodzieżowej opłaty za 30 zł., wędkując wówczas w całym kraju, na 1 wędkę, bez
spinningu. Na drugi rok będzie równo 50 lat. Dla nowo wstępujących w szeregi PZW , młodych adeptów
sztuki wędkarskiej było wówczas szkolenie w szerokim pojęciu o wędkarstwie, z głównym , poznawczym
nastawieniem... na ryby - gdzie żyją, jakie , na co biorą, ich okresy, wymiary ochronne itp. Powyższe,
dwutygodniowe szkolenie odbywało się w kole, a prowadził je przedwojenny inżynier rolnictwa - ichtiolog,
absolwent Uniwersytetu Rolniczego w Dublanach...Wszyscy słuchali tak jakby mówił do nich ksiądz
proboszcz z ambony...Nie było tam żadnej polityki, propagandy itp., a jedynie rzeczowe informacje na
powyższe tematy. Były to czasy realnego socjalizmu, siermięga dnia codziennego i tyle. Zważywszy na to,
że byłem pilnym słuchaczem, zostałem dopuszczony przez znacznie starszych kolegów wędkarzy do
wspólnego ogniska organizowanego przez koło. Dokładnie pamiętam, że miałem za zadanie dopatrywać
ogniska...Do późnych godzin nocnych trwały zażarte dysputy dot. wędkarstwa (jako sedna" sprawy"), a
prowadzący dyskusje wywodzili się z przeróżnych środowisk społecznych, jak i wojskowych - obok siebie
siedzieli ludzie - wędkarze z AK, NSZ, KOP, z LWP (ciekawe wspomnienie jednego z nich, kiedy wyzwalał
hitlerowski obóz koncentracyjny na Majdanku....) Wszystkich łączyła jedna, wspólna pasja - wędkarstwo,
bez politycznych podtekstów. No ale wtedy nie rozumiałem jeszcze znaczenia słów :, A my sobie i wy
sobie, każdy sobie rzepkę skrobie.
|