f l y f i s h i n g . p l 2025.07.16
home | artykuły | forum | komis | galerie | katalog much | baza | guestbook | inne | sklep | szukaj
FORUM  WĘDKARSTWA  MUCHOWEGO
Email: Hasło:
Zaloguj automatycznie przy każdej wizycie:
Jeśli jeszcze się nie zarejestrowałeś: Załóż konto

Ostani post! Temat: Odp: San - nie ma wody na OS San?. Autor: WZ_WZ. Czas 2025-07-08 08:34:00.


poprzednia wiadomosc Odp: Regulamin 25 : : nadesłane przez bami (postów: 598) dnia 2024-12-16 13:01:28 z *.31.46.113.mobile.internet.t-mobile.pl
  Oprócz tego że ryb jest w ch*** jak to niżej @mart przedstawił to jest jeszcze kwestia tego
że nikt ich nie łowi. Nikt w sensie nie ma na nie (lipień) presji. Dlatego Mistrz ...



Czytając Wasze powyższe wpisy, dochodzę do kilku wniosków, które przedstawię w tym poście.

San nie jest rybną rzeką, jeśli chodzi o lipienie. Ryby te występują w nim wyspowo i odnalezienie ich przez przyjezdnych jest bardziej skomplikowane niż samo ich złowienie. Pomimo tego na południu kraju nie ma alternatywy, więc dalej pozostanie głównym celem wypraw, jednak częstotliwość wyjazdów u wielu osób znacząco spadnie. Tak czy siak, pocztą pantoflową rozniesie się informacja, gdzie konkretnie jechać, by nie tracić czasu i paliwa, a to doprowadzi do przesilenia w kilku obiecujących miejscach, co wywoła niezadowolenie, bo mało kto lubi łowić ramię w ramię… Pewnie się mylę, ale przypomina mi to równię pochyłą.


Do tego inwestycje w rejonie Leska, jeśli dojdą do skutku, spowodują, że OS San, stanie się elementem tego cyrku.


"Widzę ciemność, ciemność widzę", to znaczące słowa względem przyszłości "lipieniowego" Sanu.
  [Powrót do Forum] [Odpowiedz] [Odpowiedz z cytatem]    
 
Nadawca
Data
  Odp: Regulamin 25 [0] 16.12 15:58
 
Nie chodzi o "cicho". Wędkarstwo i gospodarka w formie jaką widzimy teraz na większości wód to biznes.
Walka o kienta, o jego pieniadze, trochę reklamy, ściemy, puszczenia famy że jest cacy. Z wiadomych
względów. "Cicho" nikomu z gospodarzy wód (nawet dobrych) nie służy. Po co im ryby skoro po "famie"
wpadnie "szarańcza" i wybierze wszystko do zera. Ryby to teraz towar. Deficytowy. Coś jak towar w sklepach
za PRL-u. Nie ma go, wpada dostawa i chwilowo jest, spod lady, później (resztki) normalnie i ... nagle znika
momentalnie wracając do "normalnego stanu posiadania sklepu". Nic nie dają ograniczenia presji, niewiele
zazwolenia na zjedzenie. "Towar" wędkarski znika w jeden sezon. Góra dwa.
Wystarczyło zrobić zakaz zabijania (tzw. odcinki No Kill) i szarańcza wiedziała jak się ustawić. Nie ma ryb, nie
płacą. Są, płacą, korzystając na maxa (dozwolonego). Na odcinku Hoczewka-Postołów tłuką pstrągi i
głowacice bo im ktoś za "pińcet" pozwolił. Zróbmy za taka kasę (lub wyższa) całkowity zakaz zabijania i
przestaną oni płacić i odpadną "z kolejki". Będą wtedy ryby, a co z tego jak piniądze nie będą się zgadzać
zgodnie z tym co w wyobraźni "właściciela" powinno. Gorzej że właścicielem jesteśmy my, też ci co płacą
"pińcet" i doją na maxa.
Do tego Pani "gościni" z Radia Rzeszów powie że łowienie bez zabijania to znęcanie się nad rybami wiec "No
Kill" logicznie jest beeee. Liczenie że w miejsce "korzystających na max" przyjadą inni którzy zapełnią potrzeby
"kasy" może się nie udać i zapewne się nie uda (przykład OS SAN). Do tego koszty obrony tego co się ma
rosną wiec ekonomiczne potrzeby są nieskończone. A kłusownicy nie płacą odszkodowań takich że po wpadce
mają we łbie zapalona czerwoną lampkę. Bardziej myślą jak to szybciej i bez ryzyka odrobić.

W takiej wiec "czarnej dupie" jest gospodarz wody i mimo że chce, chciałby, potrafi to nie da rady. Taki mamy
kraj, przepisy, świadomość i zasady. Kraj przekrętów, złodzieji, cwaniaków. Wraz z głupcami nie potrafiącymi to
wykryć, przedstawić, udowodnić, ukarać i wyeliminować.
 
       


Copyright © flyfishing.pl 2002
wykonanie focus