|
"Jak czytam takie teksty to zaczynam być za zakazem wędkarstwa w tym kraju..."
________
Mnie też uj strzela a w zasadzie strzelił dzisiaj w aucie, stojąc nad Sanem.
Sobota, w końcu wolne, ileż można zapier***ć. Plany: "idę na ryby", "idę na grzyby", "kończę zaczętą
wędkę", inne, byleby nic nie robić (harować). Ok 11-12 jadę na grzyby, przejeżdżam mostem przez San,
woda cacy, żyleta. Wyższa ale czysta. Wracam z grzybów nic się nie zmieniło, dziwnie wyższa ale w
końcu "padało" (ciapało) ostatnio. Po obiedzie i ogarnięciu (częściowym "łupów" z lasu) ok godz 16-16.30
ubieram się w graty i śmigam nad rzekę. Do wieczora może coś wyjdzie więc i jakieś lipiony może skuszę.
Mam raptem godzinę, półtora bo ok 18.10 już łowić nie możesz. Wpis zrobiony, graty w aucie, zapitalam.
Przejeżdżając przez most znowu widzę dziwnie wyższą wodę ale patrząc w blasku słońca wydaje się
czysta. Podjeżdżając jednak bliżej brzegu Sanu, stojąc na wysokim brzegu widzę ze chuj będzie dzisiaj z
łowienia. Błoto, trawa i ciul wie co jeszcze. Jakim cudem jak nic nie padało? No nic powrót do
domu, rozbieranie się z wszystkich gratów, robota żeby się nie nudzić i nie "zmarnować wolnej" soboty i
do domu wszedłem ok 20. Chuj strzelił jedno wyjście na wodę, wolną sobotę, luz i odpoczynek.
I jak tu się ... nie wkurwić mam ?!?!?!!!!
Cudowne te wszystkie zakazy, zwłaszcza w takiej (stojąc nad brudną rzeką bo ... zapora sobie wodę
puściła) chwili.
Udanego weekendu.
Nadesłany link: https://www.youtube.com/watch?v=4EyGOBL7GgY
|