|
Brak wody to problem nie ostatnich lat. Mam dom w pobliżu strumyka, w którym wg. relacji sąsiadów, jeszcze w latach 70tych były pstrągi i dużo więcej wody. W latach 80tych prowadzono intensywne odwierty w okolicy ( poszukiwania nafty, gazu? ) i jak twierdzą sąsiedzi to był pocżatek końca wody w studniach i wyrażnego obniżenia poziomu wody w strumieniu. W tamtych czasach słuszna władza odradzała szukać związków przyczynowo-skutkowych. Może ktoś ma wiedzę na temat wpływu wiercenia studni głebinowych na rozpływy? Wydaje się niemożliwe aby nie miały negatywnego oddziaływania. Pozdrawiam?
Ludzie różne ciekawe rzeczy mówią. Niekoniecznie prawdziwe.
W największym uproszczeniu, równanie bilansu wodnego O=W+S, czyli opad rozkłada się na odpływ i straty. Odpływ to jest to, co płynie rzekami, a straty, to np. parowanie i transpiracja. Nie bardzo jestem w stanie sobie wyobrazić jak wiercenie studni mogłoby przyczynić się do wzrostu parowania lub zwiększenia transpiracji.
Natomiast na to co odbieramy jako te "maleńkie strumyki" ma wpływ jeszcze jeden czynnik - równomierność przepływów. Tutaj największy wpływ mają możliwości retencjonowania wody w zlewni.
Na zdolności retencyjne zlewni ogromny wpływ mają wylesienia i bzdurne regulacje cieków. To tak w największym skrócie.
|