|
Tałer,
W moim rozumieniu jest to co wymieniłem i dzięki temu możesz się do tego w ogóle odnosić. W Twoim rozumieniu jest natomiast "coś" , co trzymasz wyłącznie dla siebie. Nie mam możliwości się odnieść do "czegoś", co jest chyba Twoją słodką tajemnicą.
Ja widzę istotną różnicę w obu formach. Jedna z nich jest wielka jak łosoś, a druga zaś ledwie trzecią część tych wymiarów osiąga w rzekach Polski (nie mówmy o brownach z Red River w USA). Jedna z nich zagląda do Bałtyku aby nażreć się do bólu, druga musi zadowlić się tym, co znajdzie tylko w rzece. Formy te różnią się bardzo mocno, do tego stopnia, że były przez niektórych uważane za odmienne gatunki... no chyba nie dlatego, że są identyczne... Ich odmienność "zrobiła w konia" niektórych badaczy, więc teraz uzbrojony w wiedzę ciesz się z tego co wiesz o Salmo trutta, ale nie udawaj, że nagle wszystko Ci się zlało w jedną całość.
To, że Angole tyle wiedzą o brownach wynika z rozległości dawnego Imperium Brytyjskiego, gdzie brown trout był niczym woda ognista, która z nimi podążała. Już dawno temu czytałem artykuły na ten temat. Naoglądały się anglosaskie oczka różnych ekosystemów i różnych brownów, więc zauważyli pewne zatarcia, manifestujące się czasami bardziej w niektórych częściach świata niż gdzie indziej. Czy fakt, że na obszarach o większej polaryzacji odmian Salmo trutty, gdzie nazewnictwo oddaje historyczny błąd w klasyfikacji, jest czymś co ma nas teraz wprowadzić w stan zbiorowego samobiczowania się i widzenia wszędzie tylko form stojących okrakiem?? W geologii jest setki przykładów, że pewnych rzeczy w jednych częściach świata nie zauważono, a w innych tak. Problem w tym, że i my mamy w Sudetach taką reprezentację skał, których Anglicy u siebie nie widzieli i przyjeżdżają do nas na wycieczki różne Rosemary Seston i inni...
Co do limitów, na dzień dzisiejszy, nie zrobiłbym całorocznego nokilla dla troci wędrownej w rzekach. Natomiast dla pstrąga potokowego odcinek nokill to normalka. To nie jest ryba, która wpływa do rzeki w stadach i "nagle jest jej dużo". Żyje lokalnie, wystawiona okrągły rok na eksploatację w danej rzece i musi być bilansowana miejscowo. Troć sobie pływa tu i tam w Bałtyku, aż pewnego dnia nawiedza rzekę. Tego nie sposób mierzyć tą samą miarą.
Pozdrawiam serdecznie
Krzysiek
|