|
Szanowni Koledzy,
Na wstępie wszystkich masochistów, którzy robią to, czego nie lubią i się na to publicznie skarżą, uprzedzam, że czytanie poniższych rozmyślań nie jest obowiązkowe. Po przeczytaniu tego tekstu skonsultuj się z lekarzem lub farmaceutą.
A więc mamy te nasze nieszczęsne rzeki. Wody te z obowiązującej definicji prawnej są dobrem wspólnym. Zakorzenione w naszej mentalności myślenie, że wszystkie rzeki są nasze, daje podstawę moralną, na przykład do tego, by obywatel Pomorza Hrabia Buczkowski wypowiadał się o tym jak funkcjonuje OS Sanu.
Jeśli spojrzymy na nasze prawodawstwo dotyczące wód śródlądowych, to tak naprawdę, te budzące u konserwatysty niesmak - wchodzenie z buciorami na czyjeś włości - jest rozpowszechnione do tego stopnia, że dotyczy niemalże wszystkich relacji wzajemnych na styku:
- obywatel - obywatel,
- obywatel - państwo,
- państwo - państwo.
Doszedłem do wniosku, że ta wielowarstwowa odpowiedzialność za nasze - wielkie słowo - narodowe dziedzictwo, rozmywa de facto odpowiedzialność za rzeki i ich stan na całe społeczeństwo. A bo RZGW dołoży kamyczek, a to Zarząd Melioracji na innym odcinku zrobi przetarg, a to gmina przymknie oko na idące do rzeki zanieczyszczenia, a to wędkarze z PZW nie przypilnują wody, tudzież mieszkańcy wrzucają do jej biegu co popadnie... Okazuje się, że:
Wszyscy z rzeki chcą korzystać,
Każdy chcę się do niej wysrać.
Rzeka wspólna do brania,
I niczyja do dawania
Zadałem sobie dziś zupełnie hipotetyczne pytanie, czy gdybym był bogaty... to chciałbym być użytkownikiem rybackim dzisiaj w Polsce. Intuicyjna odpowiedź od razu była na nie... A to właśnie z tego powodu, że wszyscy chcą z rzeki korzystać, a nikt nie chcę ponosić jakichkolwiek kosztów jej ochrony. Podam te powody, które drażnią mnie najbardziej.
Nie chciałbym być gospodarzem łowiska w Polsce, ponieważ:
- Okresy ochronne ryb ustala Sejm. Czyli ja nie mogę zaprosić wędkarzy do siebie na łowisko kiedy chcę i na jakie ryby chcę, bo to Państwo które odpowiada za zniszczenie większości rzek w Polsce, to właśnie ono wie lepiej jak je chronić zasoby ryb, a najlepiej jak wiadomo robi się to z ul. Wiejskiej. Pytanie retoryczne: Czy jest śmiałek, inwestor gotowy postawić hotel, do którego miałby zakaz zapraszania klientów w określonych terminach?
- Wymiary ochronne ryb ustala Sejm. Czyli ja nie mogę decydować jako gospodarz rzeki, które roczniki są pożądane do odłowienia przez wędkarzy. Struktura populacji w moim łowisku będzie bowiem taka, jaką narzucą mi z Warszawki. Pytanie retoryczne: Czy jest śmiałek, inwestor gotowy prowadzić hodowlę kwiatów, gdy o minimalnym wieku sprzedawanego kwiata decydowałby urzędnik?
- Rzeka jest dobrem wspólnym i każdy może z niej korzystać. Czyli gospodarz nie może swobodnie ustalić godzin dla kajaków i wędkarzy, tylko musi udostępnić rzekę wszystkim, psując cały klimat wędkarstwa muchowego, które między kajakami jest średnio przyjemne. Pytanie retoryczne: Czy jest śmiałek, inwestor gotowy wydać swoje pieniądze na uzdrowisko, gdzie na pięknych trawnikach będących bajkowym krajobrazem dla odpoczywających kuracjuszy, każdy mógłby bez limitu biwakować i grillować ? Wspólna Polska - wspólne trawniki - czyż nie?
- Rzeka jest dobrem wspólnym czterech jeźdźców apokalipsy: wszystkich norek, wydr, kormoranów i ekologów. Czyli gospodarz nie może zrobić porządku z kormoranami samemu, tylko jak żebrak musi prosić się instytucji państwowych o pozwolenie na odstrzał czy płoszenie. Pytanie retoryczne: Czy jest śmiałek, inwestor gotowy zbudować dom, do którego mógłby wchodzić złodziej i tak długo opróżniać lodówkę, aż urzędnik wydałby pozwolenie na przegonienie złodzieja?
- Rzeka jest dobrem wspólnym orków z Mordoru, czyli urzędników RZGW i Zarządów Melioracji. Czyli gospodarz dbający o ryby, żyjące w dzikiej rzece może w każdej chwili spodziewać się ich zagłady, ponieważ komuś przyjdzie do głowy pomysł, żeby sobie na niewinnej rzece zarobić kasę. Pytanie retoryczne: Czy jest śmiałek, gotowy otworzyć restauracje i kuchnię, gdy będzie z góry wiedział, że Państwo w każdej chwili może zabrać mu garnek do gotowania posiłków?
- Rzeka jest dobrem wspólnym Sarumana i Saurona, czyli wszystkich speców narzucających zarybienia gospodarzom wód. Czyli gospodarz łowiska nie może decydować kiedy i w jakiej ilości może elastycznie dopasowywać zarybienia do potrzeb łowiska lub czasowo zupełnie z nich rezygnować (jeśli nie będą w danej chwili potrzebne rzece). Pytanie retoryczne: Czy jest śmiałek, gotowy otworzyć kino, gdzie musiałby zdeklarować z góry jaką będzie miał widownię przez kolejne lata??? I śmiałek, gotowy na warunek, że musiałby odtwarzać zadeklarowaną ilość filmów nawet wtedy, gdyby na niektóre dni nie byłoby klientów?
Mógłbym tak wymieniać jeszcze dalej, ale już mi się nie chcę. Powiedzcie mi czy tak musi być? I jeśli tak, to dlaczego?
Pozdrawiam serdecznie
Krzysiek
|