|
to byl tylko taki skrot myslowy; nie chce mi sie grzebac bo wyszukiwarka jest XIX wieczna. Podawal Pan dane przezywalnosci C&R w jeziorach z jakiejs amerykanskiej strony dla roznych gat. ale akurat nie dla potokowca. Trzeba robic badania w realnych warunkach, najlepiej po prostu monitorowac ilosc klientow na wodzie i odpowiednio dorzucac ryby. W obecnej dobie nie da sie utzrymac zadowolenia bez zarybiania. Mozna zyc ze stada tarlowego jesli znajdzie sie urokliwa rzeke i klientow-jeleni ktorzy beda chcieli placic 2000 za dzien za lowienie dzikusow sam na sam. Sam bym 2x razy na rok to zrobil wiedzac ze jest ryba i nie spotkam zadnego freda co mi zdeptal wczesniej lowisko. W NZ z tego co wiem nie wolno zarybiac potokiem(przynajmniej na poludniu). Ostatnia wylegarnia padla w 2000r. Stwierdzili ze jak ryba sie ma utrzymac to sie utrzyma. Presja nie odpowiada polskiej ale jest spora. Dajmy im nastepne 30 lat i sie zobaczy. A C&R to jest ruch w dobra strone; lepiej uzupelniac zdechlaki niz zdechlaki+patelniaki. A co do wylogowywania podczas pisania to proponuje przed wyslaniem skopiowac text na wszelki wypadek.
|