|
Szanowny Panie Jerzy ;
Niestety widzę to zupełnie inaczej .
Stanowią logiczny argument tylko być może Pan go nie dostrzegł.
Trochę przypomina mi to obrazek dwóch gości , którzy obserwują szklankę napełnioną do połowy wodą ...
Zupełnie chorą sytuacja w organizacji jest sytuacja w której środki pozyskiwane na jeden cel
są księgowane na innych pozycjach rozliczeniowych w stosunku do założeń.
To jest klasyczna dotacja /o której Pan pisze powyżej ale błędnie Pan to interpretuje;
Jeśli jest tak jak Pan pisze to wygląda na to że ;
Wędarze nizinni w klasyczny sposób dotują muszkarzy i przez to w całym bilansie organizacji mamy fałszywe koszty związane z gospodarką na wodach łososiowych.
Rzeczywiste są zupełnie inne i są zafałszowane przez - ten rodzaj dotacji.
Pachnie to elementarnym błędem w sztuce księgowej ale mniejsza o księgowość - sądzę że to duża "niezręczność"- delikatnie i "wirtualnie" to ujmując w stosunku do własnych
członków którzy dostaję fałszywą informację co do celu na jaki przeznaczają swoje składki.
To oczywscie rodzi klasyczne kłopoty dla konkrecji na rynku / np JJ lub inni / bo ceny za użytkowanie wód łososiowatych są zdumpingowane w stosunku do rzeczywistych kosztów.
Ale pewnie dlatego JJ musi dopłacać /jak Pan twierdzi/ bo kwoty zadeklarowane w przetargu - PZW wywindował do nierealnego poziomu i teraz JJ walczy z klasycznym dumpingiem ze strony PZW, który dotuje rzeki łososiowate z innych wpływów.
Szkoda dla nas wędkarzy - ale trudno - jak Pan mówi duży może więcej...
Natomiast na łowiskach PZW - nie ma ryb - pomimo dużych kwot przelicytowanych ....przepraszam-deklarowanych .
Paradoks i chichot losu
Natomiast zupełnie nie rozumiem dlaczego finansowanie projektu "Tarlisk górnej Raby" uważa Pan za dotację finansowaną przez Świętego Mikołaja ze Szwajcarii ?
Przypominam ;
Klasyczną i jedną z podstawowych umiejętności dobrego zarządzania- >zarządu< jest pozyskiwanie finansowania do realizacji swoich celów / statutowych czy gospodarczych czy innych .../ i Z talentem
Od czasu wstąpienia do UE od małych , średnich firm , szereg organizacji , samorządy po wiele
stowarzyszen - ich zarządy prześcigają się w pozyskiwaniu finansowania do realizacji projektów - innowacyjnych , środowiskowych , infrastrukturalnych , szkoleniowo-edukacyjnych i etc etc ...
Normalna , ciężka robota zarządów - dzisiaj to standard w rozwoju wszelkich działalności / o drogach, i innych / nie wspomnę .
Możliwości jest wiele- fundusze ministerialne ,skandynawskie , unijne , poza-unijne etc .
To ze Ab ov0 z JJ udało sie zrealizować skutecznie projekt pozyskania finansowania / to klasyczna "robota" bystrego zarządu - niewielkiej kilkudziesięciu-osobowej organizacji .
Pozyskiwanie finansowania - to dzisiaj proza życia wszystkich którzy dążą do rozwoju.
nie ma nic wspólnego z tak pojętą dotacją o której Pan pisze .
dotacja dotacją/ bardziej dopłata / a dofinansowanie z funduszu celowego jakiegoś programu
-to pozyskanie finansowania.
Trzeba wyszukać , zorganizować , wystartować -przekonać - zarządzić etc.
Polega to na umiejętnym zarządzaniu zasobami o których Pan poprzednio pisał-taka klasyczna realizacja określonych projektów z wielu rożnych możliwych programów i nic mi nie wiadomo
aby "maczał w tym palce " jakiś Święty Mikołaj .
;)
Nie wiem z jakiego finansowania realizowanych projektów w ramach jakich programów i w jaki sposób pozyskuje ten "duży co może więcej" poza składkami od własnych członków - i jaka jest skala realizacji takich programów w zasobach "dużego" w stosunku do areału na którym gospodaruje.
Możemy oceniać tylko efekty działań.
Ale o tym już wiele pisano.
Tak na marginesie -
znając Macieja nie wierzę ze ze angażuje się w przedsięwzięcie które będzie chciał
dotować przez wiele lat- sadzę raczej ze umiejętnie je zbilansował/co na początku na pewno było b.trudne / - w swojej działalności .
A przez swoje zarządzanie uratował jednocześnie rzekę dla wędkarzy przed klasycznym upustynnieniem charakterystycznym dla obszarów "dużego" - co na pewno jest,tak sobie wyobrażam - satysfakcjonujące w ramach jego hobby.
Pozdrawiam
|