|
(...)
Powiem tylko, że od czasu gdy miałem 8 lat życia, to do dziś nie spotkałem tak żywych rzek jak za dzieciaka. Kiełbie, ślizy, kozy, piskorze, minogi, ulejki, klenie, jelce, jazie, szczupaki, bolenie, pstrągi, strzeble, głowacze... tego wszystkiego za dzieciaka widzałem w naszych rzekach od cholery. Fajnie było tak siedzieć i patrzeć jak na piaseczku urzęduje sobie stadko kóz, które przemieszcza się nieco dalej, gdy spod nawisu wypłynie półmetrowy szczupak...
Dzika, piękna i żyjąca dolina rzeki, to jest miejsce gdzie można usiąść i rozkoszować się tym pięknem które jest wokół. Wędkę oprzeć o krzak.
Szczerze mówiąc, to moim marzeniem jest zarabiać 10 tys. zł w dwa tygodnie, a pozostałe dwa spędzać nad rzeką. I życzę tego każdemu.
Pozdrawiam serdecznie
Krzysiek
Krzysiek
Ja tez pamietam te lata jak nawet w srodpolnych rowach bylo pelno kielbii i ukleji , praktycznie to bylo ich tysiace (kielbii slizow i ukleji) na odcinku kilkuset metrow zwyczajnego rowu melioracyjnego. Dzis pewnie nikt by nie uwierzyl, ale to sa fakty.
Bylo to w czasach przed tynalezieniem "Azotoksu" ktory zniszczyl wszystko, a jeszcze do dzis ludzie ktorzy go uzywali bez srodkow ochrony osobistej umieraja na raka.
|