|
Doprawdy nie trzeba duzego wysilku aby znalezc w sieci opracowania pokazujace ze w wyniku dzialan polskich hydrotechnikow (tfu!) polskie rzeki sie wcinaja w podloze a nie je nadbudowuja.
Witaj Łukaszu,
Rozumiem już o co Tobie chodzi i w tej kwestii masz zapewne rację, choć ja tej sprawy nie badałem wnikliwie, więc bardziej zawierzam Tobie niż swoim poszukiwaniom na które w chwili obecnej nie mam czasu. Niemniej jednak muszę podkreślić, że my mówimy o dwóch różnych sprawach.
Ja mówię o procesach zachodzących w pułapce sedymentacyjnej jaką są wały przeciwpowodziowe i o tym, że po konserwacji koryt rzecznych ulegają one "zamuleniu" m.in. dlatego, że duża cześć osadu nie może "przeskoczyć" tego progu jakim jest wał rozdzielający często koryto od terasy rzecznej. Ten proces powoduje, że podnosi się rzędna koryta, co generuje kolejne prace regulacyjne. Ja mówię o tym co się dzieje na etapie od momentu konserwacji koryta do kolejnego "zamulenia" - wykazując nietrwałość takiego podejścia. Jest to o tyle niebezpieczne, że rzeka względnie bezpieczna w roku jej konserwacji może po jednej większej wodzie z powrotem podnieść rzędną swojego koryta, co wymusza kolejne interwencje "odmulania" (w praktyce to osad nie tylko "mułowy" (pylasto-ilasty), ale również piaszczysty i żwirowy). Jednak z uwagi na ograniczone środki finansowe, człowiek nie jest w stanie reagować na każde "zamulenie" się cieków w całej zlewni. To jest właściwie taka jakby rosyjska ruletka z rzeką, gdzie lokalne nagromadzenia osadów mogą ułatwić przelanie się wody przez wały przeciwpowodziowe prosto na domy ludzi, w których zbudowano fałszywe poczucie bezpieczeństwa. A rzeka stale pracuje, nawet jeden dzień po konserwacji koryta rzeka zaczyna działać wbrew człowiekowi, wystawiając krótszą lub dłuższą kartę gwarancyjną bezpieczeństwa. To jest syzyfowa praca i niepotrzebne narażanie ludzi na źle ulokowane inwestycje budowlane. Szkoda ludzkiego potu i krwi, na taką szarpaninę z przyrodą.
Pozostaje zatem rozszerzyć wały w miejscach gdzie jest to możliwe, i pozwolić rzece utworzyć profil podłużny wg swojego uznania. Rzeka wówczas przy większej wodzie wyrzuci osady na terasę zalewową - jak pokazałem na zdjęciach na Fors - a przy mniejszych stanach, meandrując na niżu, gdzie panują warunki erozyjno-akumulacyjne, będzie te osady zabierać erodując skarpy terasy w wyniku meandrowania.
Ty mówisz natomiast o ogólnym trendzie obejmującym wiele cykli łącznie o których wcześniej napisałem. To zupełnie inny punkt widzenia i można na tej podstawie wyprowadzić zupełnie inne wnioski, które co najlepsze nie kłócą się z moimi, bo po prostu należy podkreślić wyraźnie czy mówimy o trendzie (Ty), czy mówimy o procesie cząstkowym zaraz po konserwacji lub podwyższeniu wałów (ja). Nie widzę więc merytorycznego konfliktu między nami.
Pozdrawiam serdecznie
Krzysiek
|