|
Szanowny Panie Krzysztofie,
Dziękuję Panu za bardzo trafne spostrzeżenia, przekazane od bezpośrednio uczestniczących i obserwujących sytuację w Bieszczadach, które pokrywają się z moją znajomością rzeczy na przestrzeni kilkudziesięciu lat. Jak pisałem, na to, co jest dzisiaj wpływa bezpośrednio to, co działo się 30 lat temu i szaleństwem byłoby zaprzeczanie ... Masowego śnięcia ryb w Sanie, w latach 70-tych, spowodowanego "wojskową gospodarką rolną", w wyniku których wyginęla populacja pstragów dzikich, oczywiście "nie było", bo przecież jak mogłoby być ... Podobnie jak nie było nadmiernego odstrzału jeleni, w wyniku których jeden rogacz przypadał na kilkadziesiąt łań .... nie było tez dewastacji, które bezpowrotnie zmieniły ten uroczy zakątek Polski ... Nawet jeśli w ostatnich dziesięciu czy kilkunastu latach gospodarka leśna była mniej rabunkowa, w co trudno uwierzyć widzac jakość lasów i ciągłośc ich eksploatowania, oraz stan terenu (drogi, powierzchnia, spływ wód) o której pan pisze, to jakiekolwiek odtwarzanie tego, co zdewastowane musiałoby trwać ze sto lat ... taka jest skala czasu w środowisku ... Rzeczywiście tak było, że w latach 80-tych spływ wód śniegowych trwał do czerwca, a retencja glebowa sprawiała, ze woda z opadów czerwcowych była uwalniana do rzek do jesieni ... w lipcu i sierpniu trudno było przejść przez potoki w woderach, a dziś nie ma sensu ubierać zwykłych butów gumowych już w maju ... po "rzece" chodzi się w "adidasach" nie mocząc stóp ... to są "niżówki" niesopotykane kiedyś, a w dodatku "zasilane" zmętnieniami i zanieczyszczeniami ....
Ale niektórzy wolą nie widzieć spraw zasadniczych, skupiając sie na "dodatkowych"...
Trudno dyskutować z ludźmi zaślepionymi, zwłąszcza że z jednej z przytoczonych publikacji wynika coś, czego niektórzy nie potrafią zauważyć. Jak pisze docent profesor Kukuła:
Stwierdzone w ściekach dopływających do potoków bieszczadzkich stężenia
związków azotu czy fosforanów w okresie dużego napływu turystów są
znaczne. Zanieczyszczenia wód są GŁÓWNĄ PRZYCZYNĄ niekorzystnych zmian w
najcenniejszych potokach.
Najbardziej zagrożone są potoki w rejonie Ustrzyk Górnych (Wołosatka, Rzeczyca, Terebowiec), potok Wetlinka od granicy BdPN w dół oraz San praktycznie od samych źródeł, za sprawą zanieczyszczeń pochodzących ze stacji przeładunkowej w Siankach na Ukrainie.
Ponadto ze względu na nieuregulowaną w wielu miejscowościach gospodarkę ściekami
zanieczyszczanych jest wiele innych potoków, np. potok Smolnik.
Szczyt natężenia ruchu turystycznego przypadający na miesiące letnie pokrywa
się z charakterystycznymi dla Bieszczadów niżówkami. Bardzo niskie
przepływy notowane były w miesiącach letnich w latach 90.
Nałożenie się niskich stanów wody z dużą ilością ścieków potęguje zagrożenia dla biocenoz
wodnych.
Larwy większości gatunków jętek, widelnic i chruścików jako
organizmy nie tolerujące zanieczyszczeń, unikają odcinków zdegradowanych
przez ścieki. Trzeba przy tym przypomnieć, że w faunie potoków
bieszczadzkich wśród tych owadów stwierdzono najwięcej cennych gatunków.
Dla organizmów wodnych DUŻE ZAGROŻENIA wynikają także ze zniszczeń koryt
potoków. Koryta potoków i rzek bieszczadzkich mają w większości charakter
naturalny.
Niestety, w wielu rejonach Bieszczadów wykorzystywano potoki jako
dogodne trasy zrywki drzewa niszcząc w ten sposób całe ekosystemy.
Dotyczyto między innymi zlewni Górnej Solinki, czy niektórych dopływów Wołosatki i
Wołosatego. W tych potokach stwierdza się ZANIK WIELU GRUP BEZKRĘGOWCÓW I RYB.
Ten rodzaj dewastacji ma obecnie znacznie mniejszy zasięg. Natomiast na
niektórych obszarach problemem jest stałe zmętnienie wody wynikające z erozji
gleb w miejscach intensywnych prac leśnych.
Do zniszczeń dna potoków dochodzi gdzieniegdzie również w wyniku eksploatacji kruszywa (np. potok Wetlina). Erozja i związanie z nią zmętnienie wody i zamulenie dna potoków powoduje WZROST ŚMIERTELNOŚCI RYB, SZCZEGÓLNIE ICH NAJMŁODSZYCH STADIÓW ROZWOJOWYCH
.
Dla ichtiofauny DODATKOWYM zagrożeniem jest kłusownictwo. Stopień nasilenia
tego zjawiska w niektórych potokach jest dość duży i zależy głównie od
wielkości ruchu turystycznego. Największej presji kłusownictwa podlega pstrąg
potokowy poławiany przez turystów i ludność miejscową w lecie przy niskich
stanach wód, a także jesienią w okresie tarła. W wielu potokach kłusownictwo
jest główną przyczyną wyraźnego spadku ilości pstrąga potokowego.
Pozdrawiam serdecznie
Jerzy Kowalski
|