|
Rozumiem, że ta opinia to była synteza jakichś obserwacji, a nie jakaś generalna zasada. Dla dużych rzek, na których muszkarze oczekują lipieni dla praktykowania swojego rzemiosła taka synteza wydaje się być słuszna. Pstrąg instynktownie idzie ku zimniejszej wodzie w lecie, co najczęściej oznacza, że idzie taką dużą rzeką pod prąd, w kierunku zimniejszego dopływu lub zapory. Natomiast lipień bywał zawsze "zmiatany" powodziami i nie wracał - jak nie było zapory w Czorsztynie to po powodzi jechało się na lipienie do Gołkowic i Rożnowa, a w Maniowych były same krótkie....
Dziś bardzo trudno oszacować jaką część dorosłych ryb mamy z naturalnego tarła miejscowych ryb i jaka część miejscowych ryb jest autochtoniczna, czyli z przed czasów zarybień. Obawiam się, że w większości przypadków rzek podgórskich takiej wiedzy nie będziemy nigdy w stanie uzyskać. Toteż nie da się wobec tego sformułować hipotez, które mogłaby potwierdzić literatura czy obserwacja. A taka reguła "pstrąg w górę, lipień w dół" w sposób nieszkodliwy (choć niekoniecznie uzasadniony) pomaga rozmieścić w rzece narybek, który ma zamaskować brak możliwości rozmnażania się ryb w tej rzece.
|