|
Jakby w firmie u mojego szefa pracownik uderzył kogokolwiek ( a tym bardziej jak czytam kogoś postawionego wyżej w hierarchii), albo nawet tylko dotknął naruszając nietykalność cielesną, to po chwili już by sie pakował z dyscyplinarką. Nikt nie czekałby kilku miesięcy albo i lat na wyrok bo po co. Jak byli świadkowie to nie wolno czekać. Policja, sąd to kwestia niezależna, niejako drugi tor takich incydentów - leżąca w gestii poszkodowanego.
No ale wiadomo - w PZW czas biegnie dużo wolniej, więc pewnie ten człowiek jeszcze tam pracuje.
Makary
|