| |
To, że od dłuższego czasu wszelkiego rodzaju zawody są dobrym sposobem na drenaż pieniędzy, jest tajemnicą poliszynela. I zbójeckim (obecnie) prawem każdego organizatora imprezy jest żądanie wygórowanych, a niczym sensownym uzasadnionych, opłat za uczestnictwo. Pocieszcie się, że klasycznym przykładem podobnych drenaży są wszelkiego rodzaju konferencje naukowe, gdzie koszty uczestnictwa wyrażają się już w setkach dolarów (lub Euro - jak kto woli).
Z tego są dwa wyjścia:
1. Nadal płacić "frajerskie" w pogoni za wszelkimi punktacjami (Grand Prix, ranking do Kadry, etc);
2. Olać ten bezczelny drenaż, a wtedy wiele tego rodzaju "imprez" padnie naturalną śmiercią i zapanuje normalność w wędkarstwie.
W to drugie rozwiązanie śmiem wątpić znając zaciekłość niektórych Kolegów w ich wyścigach po punkty, miejsca - i rozgłos. Już nie rozwijam tematu różnych dziwnych zdarzeń w pogoni za punktami na zawodach. Niegdyś spławikowcy szpikowali przedstawiane Komisji ryby oliwkami ołowianymi, bo 1 gram = 1 punkt! Teraz, przy żywej rybie (zawody muchowe) też papier może być cierpliwy! To tak, bez posądzania nikogo o takie "praktyki".
Przemyślcie to sobie, Koledzy.
Pozdrawiam!
|