|
no i to własnie mi chodziło
wszystko zalezy od interpretacji tych przepisów.
Może należałoby wysłac pismo do odpowiedniego ministerstwa z prośbą o interpretację
przepisów i na tej podstawie wystąpić na drogę prawną w celu ograniczenia iliści kajaków...
Kwestia tylko jaka inetrpretację poda ministerstwo bądź NSA....
Za ch....olerę nie da się tego przeprowadzić w gronie miłujących "niańczenie" przez urzędników, wyczekujących z utęsknieniem spełniania "opiekuńczej funkcji państwa" i bałwochwalczo wpatrzonych w urzędniczą hegemonię ... Nie mogłem się powstrzymać przed tą odrobiną sarkazmu, żeby rozładować emocje, które podniosły mnie po przeczytaniu powyższego, Panie Marianie ...
A teraz już powaznie. Tak jak w sprawach o kłusownictwo, w których wędkarze skutecznie występują przed sądami, czy w sprawach dotyczących regulacji rzek, itp. NIEZBĘDNE JEST ZATRUDNIENIE WŁASNYCH, SPRAWNYCH PRAWNIKÓW, KTÓRZY W FACHOWY SPOSÓB PRZYGOTUJĄ INTERPRETACJE ZGDNE Z OCZEKIWANIAMI UŻYTKOWNIKÓW RYBACKICH, OCENIĄ SZANSE POWODZENIA W PRZYJĘCIU TYCH INTERPRETACJI, ORAZ UMIEJĘTNIE WYKORZYSTUJĄC PROCEDURY ADMINISTRACYJNE I SĄDOWE BĘDĄ JE FORSOWAĆ W ODPOWIEDNICH SYTUACJACH, JAKO PEŁNOMOCNICY UŻYTKOWNIKÓW RYBACKICH, PRZY AKTYWNYM UDZIALE TYCHŻE UŻYTKOWNIKÓW I NA ICH ZLECENIE.
Mam nadzieję, że to jest jasne. O swoje sprawy trzeba dbać samemu.
Pozdrawiam serdecznie
Jerzy Kowalski
|