| |
Hmm, sprawa jest trudniejsza niż się wydaje. W PZW panuje kompletny bałagan dotyczący opłat, porozumień itp. Poza tym brak jest informacji o obowiazujących zasadach. Jeżeli ktoś łowi w jednym okręgu, to guzik go obchodzi reszta i ma do tego prawo. Płaci - wymaga. Jeżeli ktoś na okrągło łowi w różnych miejscach, to szlak go trafia na brak informacji, porozumienia i inne kurioza występujące w Polsce. Ja osobiście jestem typem mieszanym - łowię dużo "u siebie" w Gdańsku, ale też dużo jeżdżę po różnych zakątkach Polski z Sanem włącznie. Wiem jak bardzo niedorzeczne jest podejście, że płaci się tylko tam, gdzie się łowi, bo co ma zrobić wędkarz, który nie wie w którym rejonie Polski będzie wieczorem łowił, skoro nie ma możliwości ani kupienia zezwolenia nad wodą, ani często informacji o istniejącym stanie rzeczy. Jestem zwolennikiem złotego środka. Niech sobie będą okręgi z własnymi regulacjami, niech sobie będą porozumienia międzyokręgowe, ale niech ktoś mi też da możliwość zapłacenia jakiejś większej kwoty za wędkowanie na terenie całej Polski i posiadania komfortu nie przejmowania się tym wszystkim. Obecnie jestem członkiem trzech, czy czterech okręgów i posiadaczem kilkunastu opłat na różne wody w kraju, co zupełnie niepotrzebnie zabrało mi czas, pieniądze i mnóstwo zachodu, żeby się dowiedzieć kto z kim ma jakie porozumienia, do kogo jaka woda należy oraz gdzie komu i ile należy za to zapłacić.
Może ktoś ma jakiś dobry pomysł co ma zrobić facet, który budzi się rano - jedzie na ryby nad Wdę, potem na chwilkę wpada coś załatwić do Warszawy. Wieczorem na Dunajec. Woda wysoka - jedzie nad San. Rano łowi na Sanie, ale wieczorem już jest nad Bystrą. Następnego dnia zasuwa do Białegostoku i wieczorem jest nad Czarną Hańczą. Przy czym za każdym razem dowiaduje się wszystkiego w ostatniej chwili. Ja bym chciał móc zapłacić składkę ogólnopolską i mieć wszystko w nosie! A może jest jakieś inne rozwiązanie?
|