| |
Krzysiu nieprawdą jest, że Cie nie lubię.
Natomiast, jeżeli ktoś, kto jest życiowym nieudacznikiem, próbuje narzucać ludziom swoje poglądy, to mnie to po prostu wkurwia.
Pamiętasz te swoje teksty o socjotechnice i o tym, ze motłoch ma Cię słuchać? Bo ja pamiętam doskonale .
W dzisiejszym stanie rzeczy, uwzględniając to czego w życiu dokonałeś, a nie to jakie masz o sobie mniemanie, to ty póki co, jesteś tym motłochem, który ma słuchać.
Sukces można mierzyć różną miarą. Można odnieść sukces materialny ale ponieść duchową klęskę. Czasami jest tak - nie mówię, że zawsze - że tak zwane wypłynięcie na wierzch, oznacza oddanie części swojej godności i sprzedanie siebie jakiejś korporacji czy jakiemuś niezbyt przyjemnemu układowi międzyludzkich relacji. Być może jest tak, że porkorne cielę dwie matki ssie... Mnie to nie odpowiada.
Kiedyś w pewnej firmie zautomatyzowałem pewien proces obliczeniowy w geotechnice. Czas pracy nad tym procesem spadł do 15 minut. Gdyby mój szef wg moich entuzjastycznych propozycji zechciał mnie przydzielić na miesiąc pracy nad automatyzacją pozostałych komponentów dokumentacji geologicznych, nie musielibyśmy w nieskończoność przepisywać stale tych samych nomogramów i norm do tabel z charakterystyką zbadanego gruntu. Drażniło mnie pracowanie o kilkaset procent dłużej nad czymś, co było możliwe do skrócenia. Zacząłem programować kolejne rzeczy na delegacji w hotelu zmęczony po dozorze w terenie, nawalałem więc w prozaicznych czynnościach, ze zmęczenia. Skrócenie czasu pracy nad czynnościami powtarzalnymi interesowało mnie bardziej niż robiene uprawnień. Nasze drogi się rozeszły... a w firmie tej ludzia nadal robią ręcznie rzeczy, które można zrobić kilka razy szybciej. Dla mnie to nie jest mądre, chociaż to oni mają pracę, pieniądze i uprawnienia a ja nie. I być może zawsze będą tak klepać. Nie interesuje mnie takie coś i tyle.
Tak samo jak proponowano mi pracę na uczelni. Widząc jednak ogromne marnotrastwo czasu na rzeczy nieważne z punktu widzenia badań naukowych, po prostu zrobiło mi się słabo i odmówiłem niektórym profesorom współpracy.
Natomiast co do motłochu... brzydko powiedziałem to fakt, co nie znaczy, że patrząc przez okno myślę tak na codzień. Jestem po prostu wściekły na demokrację i prawa nią rządzące. Jestem przerażony absurdalnymi powodami dla których ludzie głosują na określonych polityków. Jestem przerażony wpływem mediów na ludzkie poglądy. Owocem tego systemu jest potężny dług publiczny w wysokości 20 tys. zł na osobę w Polsce.
Dla tych którzy pochylili swój kark świat czasami uchylił trochę nieba, ale nie za darmo. Czasmi mamy człowieka sukcesu na samym szczycie, ale złamanego wewnętrzenie.
P.S. Dla mnie dowodem tego, czy ktoś mnie lubi czy nie, jest fakt czy ma zdolność do przebaczenia czy też pamiętliwości.
Serdecznie pozdrawiam
Krzysiek
|
