|
(...) żyjąc wiele lat w tym trudnym zakątku mając do czycienia z masą turystów kapelusiki przyprawiają mnie o gęsia skórke po którkiej rozmowie okazuje się że są to zadufani i bardzo nieprzyjemni ludzie częst pochodzący z wielkich miast gdzie Bieszczady chce przetwrzyć na swoisty dziki zachód. (...)
Zgadzam się z Tobą, że wielu ludzi chciałoby skomercjalizować Bieszczady i mi się to też za bardzo nie podoba. Są jednak inne sposoby zapobiegania temu niż wyzywanie pochodzących z wielkich miast turystów. Ludzie są różni, jedni tacy jak wrośnięty w Bieszczady mój wujek Piotr Dmyszewicz inni zaś są bywalcami tych okolic... Nie ze wszystkimi musisz się zadawać i tyle.
Tak samo jak wolnością człowieka jest to, że jakaś kobieta idzie w szpilkach i z wózkiem po drodze w Tatrzańskim Parku Narodowym - jak wolnością jest życie bieszczadzkiego hipisa. To dwa oblicza tej samej wolności, której efekty mogą Tobie estetycznie nie odpowiadać, ale pamiętaj, że to jest tylko i wyłącznie twój gust.
Ochrona Bieszczad to przede wszystkim restrykcyjna polityka nieruchomościami Skarbu Państwa. Urok Bieszczad będzie trwał dopóki, dopóty nie będą za bardzo zabudowane. Dlatego w interesie istniejących tam gospodarstw agroturystycznych jest to, aby ich za jakiś czas nie było zbyt wiele. Pewien poziom powinien zostać ustalony w ochronie krajobrazu tego regionu i tyle. Po co mówić do czytelników portalu flyfishing, że są spedalonymi kapelusikami?
Pozdrawiam serdecznie
Krzysiek
|