| |
Masz rację, po prostu występuje u Was klęska urodzaju + coś w rodzaju zakoodowanego wśród ludności miejscowej przekonania o tym, że ryby żyjące w rzece obok się im należą. Na wodach gdzie ja spędzam większość czasu historia pstrąga jest wciąż krótka, nie ma tradycji presji kłusowniczej na tą rybę. Kolejny Wasz problem to troć bo tak naprawdę jedynie na tej rybie można kłusując zrobić kasę. Niestety nie uważam by działania typu "spuścić komuś wpi...." dały jakikolwiek rezultat prócz rozładowania frustracji. Widzę jedyne rozwiązanie w tym by taką szczególną opieką jak u nas objąć 4-5 rzek. Salmo Club B-stok liczy pewnie ok.30-40 osób + Sokółka i nawiedzony ichtiolog w PZW; "Passaria" to ok.50 osób. Myślę, że pstrągarze z Trójmiasta mogą nas nakryć czapkami jeśli chodzi o liczebność.
Pozdrawiam
Piotrek
|