|
Ja łowiłem w tym roku 4 razy na Łupawie i mogę powiedzieć tylko tyle, że rzeka jest wspaniała. Absolutny wyjątek, przynajmniej na Pomorzu, ale nawet na mnie robiła duże wrażenie, mimo że łowię głównie na Dunajcu. Przede wszystkim bezpieczne dno, szerokie koryto, piękny las, to wszystko odróżnia Łupawę od Redy czy Łeby, gdzie łowi się dość nieprzyjemnie, ze względu na ciasnotę i krzaki. To oczywiście wszystko dary natury. Jeśli chodzi o rybność, to nie mogę powiedzieć, że połowiłem, ale generalnie brania były, może rozmiary ryb trochę rozczarowały. Z drugiej strony łowiłem od 11 do 18 czyli w najgorszych godzinach, dodatkowo przy dość ciepłej pogodzie. A jak zarządzanie? Wg mnie powinien to być model budowania rzek pstrągowych w Polsce. Widać perspektywy dla rozwoju - w wodzie nie brakuje drobnej ryby, która powinna stworzyć liczne stada dorosłych osobników. Licencje kupić jest bardzo łatwo, ponadto strażnik udziela dowolnej porcji informacji na temat rzeki.
Najważniejsza kwestia to wymiary i cennik licencji. Wymiar 38 dla pstrąga i lipienia jest tak dobrany, że łowisko jest niemal "no-killowe". Niemniej jednak, w końcu trafi się taki okaz i miłym dodatkiem jest możliwość zabrania jednej ładnej ryby. Tymczasem różnica tych kilku centymetrów w porównaniu z RAPR , daje 1-2 lata spokoju więcej i umożliwia większą efektywność tarła. Biorąc pod uwagę, że zarówno złowienie pstrąga jak i lipienia w okolicach 40 cm jest dużą sztuką, można spokojnie założyć, że pomimo limitu 1 szt/dzień, rzeczywisty limit wynosi najwyżej 0,3-0,5 szt/dzień, a prawdopodobnie jest jeszcze mniejszy.
Cena licencji - 30 zł. Niby niemało, ale np. w okręgu Gdańsk tyle kosztuje zwykła górska dniówka czy opłata na Redę, więc niejako utrzymana jest stawka obowiązująca na "rynku". Co ważne, dniówka na okoliczne wody jest tańsza, o 10 zł, co filtruje nieco wędkarzy. Ponadto obowiązuje limit w sprzedaży zezwoleń, co jest bardzo ważne, bo na takiej rzece jak Łupawa więcej niż 1 wędkarz/km to już tłok.
Licencja roczna kosztuje 300 zł, ale tzw. "tubylcy" mogą zapłacić połowę kwoty własną pracą w wymiarze 10 h. To powinien być trend w polskim wędkarstwie - wysokie opłaty roczne, z możliwością odrobienia części kwoty przez sprzątanie rzeki czy dyżury na tarliskach. Wtedy osoby dojeżdżające z daleka raczej będą kupować dniówki (bo i tak nie wyrobią całej licencji rocznej), a miejscowi zamiast narzekać na stawki jeden weekend poświęcą dla swojego koła.
Ostatnią, istotną kwestią jest fakt, że Łupawa jest przyklejona do konkretnego koła. To bardzo ważne, bo tylko taka lokalna własność daje możliwość pełnego wykorzystania rzeki i lepszej koordynacji pracy nad nią.
|