|
"Możemy sypać potoka i lipienia tysiącami do naszych zdewastowanych, nazwijmy to, wód i albo go szlag trafi przy pierwszej wysokiej wodzie albo podczas wędrówki tarłowej rozbije sobie łeb o próg, zaporę, opaskę a jak nie to tam też dopadnie go autochton z widłami."
Dokładnie to samo można napisać o tęczaku. On też odbywa wędrówkę tarłową. Taka jest natura ryby. Ten "morski" też w końcu nie szuka żerwisk w rzekach.
Czy nie szkoda sił i środków na tęczaka, kiedy potokowiec i lipień z wiadomych względów są u nas zagrożone? Nie oszukujmy się. Przy ograniczonej pojemności wód zawsze będzie jedno zamiast drugiego.
Jest u nas tyle wody, gdzie tęczka można wpuszczać ku zadowoleniu wędkarzy. Bo np. gdzie brakuje mniejszych, większych żwirowni? Czy wszystkie muszą być zarybiane karpiem, który każdą wodę zasra i wykończy? Józef Jeleński, którego wspomniałeś, pisał o tym wielokrotnie. Tam jest miejsce tęczka.
|