|
W obecnych gazetach drażni mnie przede wszystkim nie dostrzeganie cennych inicjatyw oddolnych wędkarzy - zarówno tych z PZW, jak i innych Stowarzyszeń. Sporo jest o marlinach, jesiotrach, czarniakach i innych stworach, których przeciętny polski wędkarz poza Discovery nigdy nie zobaczy. Ale o walce o rybność łowisk ( często dramatycznej ) i czystość wód ( jakże niewdzięcznej i żmudnej ) nie chce się Panom redaktorom pisać. Malo jest w gazetach wędkarskich tego pozytywnego bodźca do uaktywnienia innych, mało jest inicjatyw samych redakcji ( czy któreś polskie czasopismo pokalało się utworzeniem jakiegoś własnego wzorcowego łowiska? ) Brakuje mi więc dobrej eko-publicystyki wędkarskiej, brakuje lansowania dobrych wzorców, brakuje dobrych opowiadań. Nużą mnie kolejne powtórki z cyklu: jak złowić leszcza, karpia i lina. Ze spinningiem na szczupaka. Z dendrobeną na węgorza i inne nudy. Nie całe przecież czasopismo jest dla neofitów, czytają je także starzy, doświadczeni wędkarze ( przynajmniej chcieliby czytać ). Może rzeczywiście powinno powstać osobne czasopismo muchowe, albo osobne czasopismo o poławianiu ryb łososiowatych? Ale nie koniecznie. Dobre czasopismo to takie, gdzie dziennikarze nie boją się podejmowania trudnych problemów. Czy istnieje coś takiego, jak wędkarska publicystyka?
Tych rzeczy mi brakuje.
|