|
Prawda i ironia - też mi się wydaje, że trochę jesteśmy w narożniku z naszymi argumentami o konieczności ochrony "wielorybów i ślimaków", zapędzeni tam przez tych, co korzystają z zysków pochodzących z bezwzględnego wykorzystywania natury przez ostatnie 200 lat. Taki elektryk z zapory ogląda sobie nasze pierdoły o pszczółkach i kasa mu leci za prąd (od nas), a zapory nawet nie musi remontować, bo my mu ją wyremontujemy (z podatków). A ten elektryk z elektrowni opalanej węglem też od kogoś bierze pieniądza za prąd, a przy okazji częstuje nas śmieciami, które my za niego sprzątamy ( z podatków). Dwie wojny światowe obsłużyliśmy kulami odlanymi z polskiego i niemieckiego ołowiu produkowanego na Śląsku, a osady cynku, ołowiu, kadmu i arsenu posuwają się powoli wzdłuż Wisły poprzez zbudowane osadniki krakowskie (zwane drogą wodną górnej Wisły) i jakby tu powiedzieć są ledwo poniżej dopuszczalnej normy. A może normę też na tak ustawili, żebyśmy byli zadowoleni? Może to w tych osadach znajdą kiedyś skamieniałego wędkarza jak w Pompei?
Dokładam do zakładek. Mnie nie wykończą przez jakiś czas. Pstrągi to i tak moje hobby - a ochrona środowiska mnie karmi i pozwala na płacenie rachunków. Czyli to ja jakby korzystam z tego, że świat naokoło jest zabrudzony a otoczenie nieprzyjazne. Co bym robił, jakby rzeki były czyste i rybne? Chodził na ryby? A kto by mi płacił moje rachunki? Razem z kolegą LSD zależymy od trucicieli i brudasów: ich zabraknie - to my stracimy pracę......
No tak, ostatnio byli u mnie w pracy śmieciarze z MPO z pretensjami , że mamy w kontenerze zbyt mało śmieci i cóż było na to odpowiedzieć ? Kryzys Panie , kryzys
Pozdrawiam
jp
|