|
Wiem ile ikra lezy w zwirze i jak gleboko .To jak sie zamula tez wiem, bo sobie nieraz grzebie w gniazdach w celach ,, naukowo -badawczych''.Nie wiem jakie sa dokladnie warunki na Rabie i ile tego mulu plynie, ale u mnie tez sie zamulaja gniazda - torfowiska , po deszczu idzie durzo ,, torfowego kurzu'', albo gniazda ponizej zrzutu wody z farmy - i ryby daja jako tako rade .Ta zasyfiona rzeka o ktorej pisalem, po deszczu - a jesienia i zima generalnie pada non stop - wyglada jak Ganges i plynie nia wszystko, od smieci, sciekow i krowiego lajna, po zdechle owce .Ryb stamtad nie jem bo mi smierdza zwyczajnie . Inkubacja - no problem .To znaczy, pewnie jest problem ,bo nie mam pojecia ile tych ryb tam musialo byc kiedy nie plynal syf i nie wykonali na niej bagrowania i regulacji .Przypuszczam , ze Alaska to by sie schowala .Rzeka jest skatowana do granic ludzkiego pojecia, ale ma dzikie miejscowe ryby .Jakos sie to wszytsko jeszcze kupy trzyma ,dlatego zawsze powtarzam , ze wycieczki ryb i mieszanei wszystkiego ze wszystkim, to jest szkodnictwo i skazywanie siebie na nieustanne zarybienia.... do konca Swiata .A dzieje sie tak bo jest presja ze strony wedkarzy .A dlaczego jest presja ?Bo nikt im nie potrafi skutecznie wytlumaczyc ze wpuszczajac ryby z Sanu czy Dunajca, do Wdy czy Redy tna galaz na , ktorej siedza .Widac sztuka jest sztua i jak ma kropki to git, a co dalej- to sie bedziemy martwic kiedys tam...Sadze , ze wiele winy jest zwalane na srodowisko, a polowa tego kiepskiego stanu rzeczy wynika z nieodpowiedzialnosc ludzi , ktorzy sobie po kryjomu albo oficjalnie ,wpuscili jakis ,,dunczykow'' albo inne przybledy do rzeki.Dzika , miejscowa ryba to jest trudny przeciwnik dla eksterminatora.
|