|
A tak na poważnie to RZGW zawiera umowę na obwody i ono powinno decydować co jest dopuszczone, a co nie. W końcu to umowa cywilno prawna obowiązująca obie strony.
pozdrawiam
Leszek
Owszem. Pod warunkiem, że ta umowa cywilno- prawna obowiązująca obie strony przy okazji nie zawiera treści sprzecznych z prawem obowiązującym w naszym kraju. Zgadza się Pan?
Pozdrawiam
Krzysiek
Powinno, ale nie decyduje. W przypadku Rudawy, KTWS otrzymało pozytywną opinię Rady Naukowej działającej przy RZGW. Zresztą zarybianie pstrągiem tęczowym było wpisane do zatwierdzonego przez RZGW operatu wodno prawnego i co ? I nic z tego nie wynikało, bowiem jakiś tam ówczesny Minister Rolnictwa, natchniony widokiem "kurwików" jednej z posłanek , nie miał odpowiednich kwalifikacji , by podpisać tak rydzykowną zgodę na zarybianie gatunkiem obcym.
Nikogo nie obchodziło wtedy, skąd Gospodarz wody ma wziąć pieniądze, na prowadzenie racjonalnej gospodarki rybackiej. Ważne , że podpisał umowę, to teraz niech się z tym fantem buja.
Pozdrawiam
jp
Cześć
Jacku, mnie chodziło w powyższej wypowiedzi o zasadę, że umowy cywilno prawne powinny być zgodne z prawem obowiązujacym. a nie o tęczaka. Umowy nie mogą łamać obowiązującego prawa, a czy je łamią to ja na ten moment uchylam się od oceny . Nie jestem fachowcem ani od prawa wodnego, ani od ichtiologii, tylko konstruktorem budowlanym, więc nie będę nikogo uczył jak zarybiać. Przeciwko tęczakom to nie mam nic, a karpie też łowiłem z przyjemnością. Mam dużo przeciwko durnym ustawom. W Prawie wodnym nie definiuje sie rzeczy istotnych, a to co próbuje sie definiować, to robione jest głupio. Na marginesie -w Prawie wodnym jako urządzenia wodne wpisano nawet mury oporowe- każdy student budownictwa pokaże setki ścian oporowych, które z wodą nie maja nic wspólnego, bo utrzymują nie skarpę rzeczną, a np nasyp drogowy. Koń by się uśmiał. Doszukałem się też paru wyroków TK o niezgodnosci tej ustawy z konstytucją. Wiecej nie trzeba. Żałosny akt prawny, który często nie wiadomo jak stosować Co do tęczaka na Rudawie to jeden z miejscowych wędkarzy kiedyś powiedział mi, że czasem po zarybieniu można go łowić dwa miesiace, a czasem znika po tygodniu. Może to ten problem o którym pisze wyżej jeden z uczestników dyskusji- że to co u na jest w hodowlach do wpuszczania do rzek nie jest najlepszym towarem.
Tyle , że patrząc na rzecz trzeźwo, to lepszy taki tęczak, niż nic.
Serdecznie pozdrawiam KTWS.
Krzysiek
|