|
Piotrek. Nie muszę podpierać się sprytną manipulacją. Rozmawiasz z ludźmi i wiesz dobrze, co mówią. To nie są odczucia nie znajdujące potwierdzenia w rzeczywistości. Pozostaje mieć nadzieję, że przy najbliższej okazji odejdą ci, których czas już minął, bo będzie aprobata większości. By rozwiać wątpliwości powiem wyraźnie, że mam od dawna wyrobioną opinię o tym, co robisz Ty, Rysiek B. i jeszcze wielu innych. Raczej nigdy nie miałem problemu z rozeznaniem, kto ma rację. Pamiętasz-były ryby, było więcej wody w rzekach i nas dużo mniej, łowiliśmy. Jak zaczął się robić tłok rzeki spotkało nieszczęście. Należało coś zrobić. U siebie z moimi poglądami byłem jednym z pierwszych "nawiedzonych". Tłumaczyłem, wyliczałem, udowadniałem, że g...o warta nasza składka i, że szybko się nasze łowienie skończy. Nie unikałem roboty nad wodą. Ubywało czasu z wędką w ręku. Była okazja, to sam prosiłem Zbyszka S. Zostawcie chłopakom rzeczki. Chcą coś dobrego robić, mają wiedzę, mają zapał, nie rzucajcie kłód pod nogi. Te wszystkie pisma, petycje. Ważniejsze było parę głosów z jakiegoś Urzędowa czy Kraśnika. Ile można? Co mi pozostało? Na bywanie nad wodą coraz mniej czasu. No to wspieram składkami tych, którzy mają widoczne efekty i trochę więcej tej wody jeszcze u nich płynie. Krosno (8 dni + 2 na os), Zamość (1 dzień) i mnie Pan Kazio ( ) nad Sanem albo Mirek Stańczyk u siebie nie muszą sprawdzać, czy jakieś ryby mam wpisane do rejestru. Mógłbym się gdzieś obłowić do bólu przez jakieś dwa tygodnie urlopu raz do roku. Też się zastanawiam, co mnie jeszcze tu jeszcze trzyma? Coś nas trzyma.
|