| |
Miałem odpisać wczoraj ale padł mi zasilacz w kompie, więc odpisuje dopiero dzisiaj.
Moja przygoda z głowacicą na poważnie zaczęła się od 94 w Krakowie w sklepie Głowatka gdzie poznałem wspaniałych wędkarzy, którzy zarazili mnie tą pasją. Teraz co do moich słów, że z głowacicą nie jest tak wcale źle. Być może jestem z tych naiwnych ale od paru lat co roku podczas Pucharu Głowatki zarybiam tą rybą Dunajec i Poprad. Widzę jakie środki potrafi zdobyć klub podczas licytacji i od przypadkowych darczyńców, żeby tylko zasilić obydwie rzeki tą wspaniałą rybą.
Sam jestem często wkur***** gdy zaraz po zarybieniu docierają do nas informacje że jakiś miejscowy (.....) łowił dopiero co wpuszczane przez nas małe głowacice. Wiem, że latem muszkarze zabierają 60cm głowacice jako dorodne pstrągi. Mimo tych wszystkich minusów nadal będę twierdził z uporem, że nie jest tak źle.
P.S.: Co się zaś tyczy tych 35kg głowacic to parę lat temu Janusz Wideł opowiadał większej grupie jak miał na Jeziorze rybę w granicach 25kg. Twierdził że nie wie jak to się stało że nie udało mu się tej ryby wyjąć na brzeg. O ogromnych głowacicach słyszałem jeszcze parokrotnie od kolegów, którzy tam łowili. Jeden z moich kolegów po takiej przygodzie zaczął nurkować w miejscu którym miał taką mamuśkę i to na podstawie głównie jego relacji opieram swoje wiadomości.
Tak jak na załączonym linku z Sanu widziałem podobne zjawisko 2 lata temu na Dunajcu.
Nadesłany link: http://pl.youtube.com/watch?v=LrqaZIthAUw
|
