|
Definicja jaka jest każdy więc widzi.
Nie traktuje nikogo pogardliwie. To nieporozumienie wynikać może z faktu, że zapewne sam traktujesz słowo ekologista w sensie pejoratywnym. A ja wcale nie powiedziałem, że ja je tak traktuje. Słowo to dość ściśle opisuje kogoś, kto jest poważnie zaangażowany w ochronę przyrody, ale niekoniecznie ma więdzę dotyczącą problemu.
Co do, jak to nazwałeś, dawania ciała, to mam na ten temat trochę inny pogląd. Jeden z najpaskudniejszych aspektów tej sprawy jest taki, że mieszkańcy okolic Rospudy są teraz głęboko przekonani, że ochrona przyrody stoi w sprzeczności z ich interesami. Odpowiedzialny za to jest każdy kto traktował tę sprawę w kategorii walki, w której może być tylko zwycięzca i przegrany. Jak teraz to odnieść do idei przyrody jako domu? Ekologiści, w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku, wsiądą w swoje samochody i pojadą via balticą daleko, daleko do swoich domów. A Rospudzianie pozostaną w swoim domu, w poczuciu, że są tam elementem podrzędnym. Ktoś za to odpowie? Czy wszystkie konflikty tego typu będą rozwiązywane z takim wynikiem? Myśle, że taka polaryzacja poglądów podszyta złymi emocjami szkodzi społeczeństwu na równi z marazmem.
Pozdrawiam,
LJ
|