|
Skoro nie podjąl Pan wysiłku znalezienia informacji o selekcji naturalnej, to sądzę, że dla tego poziomu dyskusji i zasobu wiedzy wystarczy nawiązać do opisu zjawiska doboru naturalnego zawartego w popularnym źródle internetowym .
Panie Jerzy,
Przepraszam, nie zamierzam już polemizować co to znaczy selekcja naturalna.
Selekcja naturalna musi zatem spełniać wszystkie cechy o których mowa w podanym przez pana linku, a po lekkim tunningu i kompliacji oto one:
1) Wydawanie na świat więcej potomostwa niż będzie w stanie przeżyć i walka o byt dostosowana do naturalnych warunków środowiska.
2) Występowanie cech dziedzicznych.
3) Różnorodność genetyczna poszczególnych osobników.
Każdy z tych punktów dotyczący żywego organizmu działa na różnych etapach jego życia zmieniając się dynamicznie w sposób jakościowy i ilościowy. Wyłączenie czynnika naturalnego dla większej ilości etapów życia organizmu to jednak mimo wszystko oddalanie się od selekcji naturalnej a nie przybliżenie.
Pierwszy składnik selekcji naturalnej, a mianowicie śmierć gorzej przystosowanych oraz przegrywających rywalizację z innymi osobnikami - doprowadza dowzrostu koncentracji populacji, która w danych warunkach radzi sobie najlepiej. Punkt (2) mówiący o cechach dziedzicznych i punkt (3) mówiący o zróżnicowaniu genetycznym jest wtórny do punktu pierwszego. Żaden bowiem martwy organizm nie zrealizuje ich a praktyce, gdy odpadnie z gry.
Właściwie na przeków unijnym standardom nadmiarowości prawa, zredukujmy punkty z oficjalnej definicji z Onetu do dwóch:
Czynniki selekcji naturalnej - wersja filozoficzna i uproszczona:
1) Walka o byt.
2) Reprodukcja.
Punkt drugi jest realizowany przez osobniki, które zwyciężyły w walce o byt od etapu ziarenka ikry aż do etapu godów. Przegrywający w walce o byt odpadają w różnych ilościach na różnych etapach życia.
Rozważmy zatem wyłącznie punkt walki o byt krok po kroku:
"Wylęg pochodzacy z przypadkowo dobranej pary rodzicielskiej, wyhodowany w oderwaniu od warunków panujacych w środowisku do którego zostanie wpuszczony, (czyli w czasie abstrahującym od temperatury i czasu złozenia ikry)"
- tutaj czynnik walki o byt jest losowy - zgadzam się z tym
"wpuszczony w miejsce wybrane przez człowieka dokonującego zarybienia, w warunki środowiska zmienione będzie ginął przypadkowo."
- tutaj czynnik walki o byt dla ludzi o pewnej wiedzy z zakresu biologii ryb jest jednak w pewnym stopniu obecny. Ryby sa co prawda przeniesione z warunków hodowlanych do naturalnych, ale od tej chwili zaczyna się już pobyt w środowisku analogicznym do tego, jaki stanowi naturalne miejsca tarliskowe ryb - ale z przyczyn takich jak na przykład istnienie progu wodnego utrudniającego wędrówkę, czasowo dla tarlaków niedostępny. Jest to etap walki o byt, którego hodowlane smolty nigdy nie przeszły. Eliminacja słabego wylęgu jest dostosowana do środowiska gdzie normalnie mogłyby się trzeć trocie. Jedyna różnica polega na tym, że wylęg z tarła naturalnego posiada lepiej dobranych rodziców. Tu rodzice są dobrani przypadkowo, ale dalej już obie populacje są poddane reżimowi środowiska naturalnego (nawet gdy zmienionego - to do tego zmienionego środowiska trocie też chcą za wszelką cenę dotrzeć).
"W zalezności od całego splotu czynników nienaturalnych, a sztucznych, zginąć mogą osobniki "silniejsze" równie łatwo jak "słabsze". A czynników wpływających na to, zupełnie przypadkowych, jest całe mnóstwo."
- to prawda, mogą nawet zginąć silniejsze. Jednak trzeba powiedzieć, że kontakt ze środowiskiem naturalnym jest dla wylęgu wcześniejszy niż dla smolta. Zatem można powiedzieć, że wylęg jest dłużej poddany walce o byt w środowisku takim samym jakim byłby poddany gdyby dotarły tam trocie. Warunki w ośrodku zarybioeniowym są jeszcze bardziej odległe warunkom środowiska rzecznego. Jednym z ważniejszych składników selekcji naturalnej - choć oczywiście nie może być o niej mowy - jest kontekst środowiska w którym przychodzi walczyć.
Bardzo ważnym składnikiem jest też śmierć. Im więcej osobników zostanie wyeliminowanych tym lepiej. Trzymanie ryb do etapu smolta zmniejsza żniwo śmierci, co powoduje, że osobniki które miały paść, nie padły przez "szklarniowe warunki" jakie zapewnia człowiek. Ważnym składnikem selekcji naturalnej jest wydanie na świat większej liczby potomstwa niż jest w stanie przeżyć. A zatem to pokazuje, jak ważnym czynnikiem jest śmierć.
Przy czym eliminacja nieporządanych osobników w środowisku ośrodka zarybieniowego nie tylko jest mniejsza dla okresu życia od etapu wylęgu do etapu smolta. Jest to też eliminacja osobników w środowisku bardziej odbiegającym od naturalnego. Oczywiście może się pan czepić słówka "naturalnego". To kawa na ławę powiem tak: chodzi o to, że wylęg rosnący w rzece, gdzie przykładowo tuż poniżej starego progu trą się trocie, wpuszczony powyżej tego progu - lepiej nawiązuje do warunków w jakich będą wzrastać rybki z tarła naturalnego, niż gdyby miałoby się to odbywać w ośrodku zarybioeniowym.
Jeżlei chciałby Pan dowodzić tego, że śmiertelność wsród sztucznie hodowanych ryb, sztucznie wsiedlanych, że ingerencja ludzka w naturę jest odwzorowaniem naturalnych procesów, a nie podlegającym dalece przypadkowym wpływom, to musiałby Pan znaleźć bardzo przekonujące dowody, możliwe do powtarzalnego stosowania. Nie wystarczy "sądzić". Proszę więc o dowody.
Wyżej przedstawiłem mocne dowody. Koledzy z okolic Szczecina, głównie członkowie TPRIiG wpuszczają często ryby tam, gdzie ryby mają utrudnione dojście i dochodzą tylko do małego fragmentu cieku. Mimo progu, to jest ten sam ciek. A więc etap walki o byt (którą niefortunnie nazwałem selekcją naturalną) jest dla etapu od wylęgu do smoltu bardzo podobny dla ryb:
- z odcinka przyujściowego, gdzie rodzice nie byli przypadkowi;
- i z odcinka powyżej progu - gdzie rodzice zostali sztucznie skojarzeni przez człowieka.
Na pewno lepiej to nawiązuje do natury niż rozwój aż do smoltów w ośrodku zarybioenowym. I nie wiem co tu mogę jeszcze panu powiedzieć. Niech pan nie udaje, że nie wie pan o co chodzi, bo mi się nie chce ślęczeć nad internetem by to ciągle prostować. To jest proste, tylko trzeba poddać się rozmyślaniu.
Jestem skłonny przekazywac panu wiedzę, pomagac w jej poszukiwaniu, ale nie w atmosferze aroganckiego kwestionowania i oceniania wszystkich i wszystkiego.
Przykro mi, ale nie ułożę się z nikim w atmosferze niedomówień. Nie znoszę takiego przyklepywania ważnych spraw i zamiatania ich pod dywan w imię jedynej słuszności, autorytetów itd.
W sercu ludzi szanuję, ale nie muszę tego wazeliniarsko okazywać.
Serdecznie pozdrawiam
Krzysiek
|