|
Bartosz,
Jestem zwolennikiem energii atomowej, ale nie za darmo. Poprę budowę EA w zamian za brak zabudowy hydrotechnicznej na takiej ilości dorzeczy, która jest ekwiwalentem energetycznym projektowanej EA.
Jeżeli powiedzmy będzie miała powstać EA o mocy 500 MW, to w zamian za nasze poparcie powinniśmy żądać odpowiednio braku zabudowy powiedzmy 100 MEW-ek o mocy 5 MW. Coś za coś. Elektrownie atomowe tak, ale w zamian za drożne biologicznie rzeki. I nie chodzi o stworzenie konkurencji dla smoltów pochodzących ze sztucznego tarła, chodzi o ochronę najcenniejszych przyrodniczo obszarów oraz dzikich stad ryb wędrownych.
Powinniśmy lobbować energetykę jądrową i wiatrową, a wodną wdeptać w ziemię i zabić osinowym kołkiem. Naszym skarbem jest przyroda, a najpiękniejsze perły położone są zwykle w dolinach rzecznych. Na płaskich wysoczyznach Niżu Polskiego rośnie zwykle rzepak i zborza, a las stanowią zwykle posiane w rządki monokultury. Natomiast w dolinach mamy najbogatsze enklawy florystyczne i faunistyczne. Najbogatsze ostoje dzikiej zwierzyny to tereny dolinowe i podmokłe. Również węższe geomorfologicznie, piękne przełomy pomorskich rzek aż tętnią życiem ptactwa i są ostoją wielu ssaków.
Gdzie ulokujemy elektrownie? Wiatraki na rolniczych wietrzystych wysoczyznach, czy betonowe progi w dolinach naszych pięknych rzek? Zastanówcie się panowie. Z władzą trzeba się targować, dlatego czas najwyższy nawiązać kontakty z firmami zajmującymi się energetyką wiatrową i atomową i masowo ich poprzeć, w zamian za pomoc w walce z energetyką wodną. To jest wojna o dziką przyrodę dla przyszłych pokoleń i dla nas samych.
Musimy dać wyraźny sygnał dla UE, że u nas w kraju lobby wędkarkie będzie mile widziało poparcie dla innych alternatywnych źródeł energii niż energetyka wodna. Lobbujmy wiatr i atom w zamian za dzikie rzeki.
Pozdrawiam
Krzysiek
|