|
Nie chcę być teoretykiem wędkarstwa i mówić /rozmawiać/ o naszych pięknych rzekach i ich problemach siedząc przed monitorem kompa. Natomiast w wolnych chwilach zaglądam na fora dyskusyjne, czytam, o czym rozmawiacie i czego oczekujecie od nas - działaczy PZW. Czytam posty, z którymi się zgadzam, cieszy mnie racjonalne myślenie, obiektywna analiza naszej rzeczywistości i brak, takiej naszej sarmackiej złośliwości, czytam też wypowiedzi, po których robi mi się przykro, takie, gdy sobie mówię „dość tego”, zostawię PZW i spokojnie pojadę na ryby. Zainspirowała mnie wypowiedź Kolegi Tomi78, odniosę się do niej” Piszesz
„Chodzi mi o kolesi z pzw którzy decydują o rzeczach na jakie my nie mamy większego wpływu”. Kolesi – pominę, bo to zależy od kultury osobistej, ale zadam pytanie, – Kto ma wpływ? Hodowcy kanarków? Czy moi Koledzy z Trzech Rzek i wędkarze nie mają wpływu na to, co robimy w słupskim okręgu? Co znaczy większego wpływu? A jaki wpływ ma PZW na politykę państwa w obszarze gospodarki rybackiej? Może chodzi Tobie o innych kolesi? Walka z kłusownictwem – czy widziałeś właścicieli sklepów, którzy powołali społeczną straż by ich pilnowała? Wpływ na rozwiązanie problemu kłusownictwa mamy wszyscy taki sam, masz pomysł zaproponuj, podpiszę się też pod nim i będę mówił, że to jest Twój wkład w walkę z kłusolami. Piszesz „Rzeki chronią pasjonaci wędkarstwa..”, jeżeli naszych rzek nie chroniliby pasjonaci, to kto? Kto z służb mundurowych zna rzeki tak dobrze jak wędkarze, wiem - tylko kłusole. W ochronę zaangażowani są Policjanci, Straż Graniczna, Państwowa Straż Rybacka, oczywiście w zakresie takim na ile mają czas. W okresie ciągu tarłowego nie ma dodatkowych etatów na ochronę rzek, a wysokość kary dla tych, którzy żyją i tak na bakier z prawem – kłusoli – nie jest porażająca. Dzisiaj byłem na Łupawie, oglądałem ryby na tarlisku i słyszałem komentarze „Ta troć jest warta trzy jabole”. Gdyby tam nie było p. Henryka, to teraz by spali po tych jabolach. Jestem głęboko wdzięczny moim Kolegom, że nie siedzą przed telewizorami, a chronią to, czego nasze Państwo – w tej rzeczywistości – nie uchroni. Jestem wdzięczny Kolegom z Trzech Rzek za ich kreatywność, za zangażowanie, za tarliska, inkubatory, ochronę, za to, że są w PZW. Mam nadzieję, że Twojej opinii na mój temat nie podzielają. No i to, co jest przykre „.. a pieniądze które powinny być na ochrone są przejadane na diety wyjazdy, sport i tym podobne duperele” Ile tych diet bierzemy? Ile biorę ja? Masz jakieś dane, podaj. O jakich wyjazdach mówisz? Nie wspomnę o duperelach, bo Ty wiesz, co się za nimi kryje – ja nie wiem. Policzmy. W okręgu słupskim obecnie jest 6 255 członków, niech każdy zapłaci składkę okręgową na wody górskie po 110 zł, daje to sumę 688 050 zł. Koszt zakupu narybku /bez transportu/ to ponad 400 000 zł. Na nasze rzeki tj. 823,01 h, kupujemy narybek za kwotę około 270 tys zł. To są dane na 2006 rok, możesz o tym przeczytać na stronie http://www.pzw.slupsk.pl/strona.php?strona=zarybianie. Zatrudniamy trzech pracowników, ich płace i pochodne i mamy po pieniądzach. Gdyby Kolesie w Okręgu nie oszczędzali, nie szukali innych rozwiązań i możliwości zdobycia pieniędzy, to … napiszesz, co by było? Pokaż mi Okręg w naszym kraju, który tyle robi dla naszych rzek? Szczególną uwagę zwróć na możliwości kłusowania, zarybiania, bo o sporcie i tak nie będziesz się wypowiadał pozytywnie. To są realia, które znają moi Koledzy, znam ja i z którymi dajemy sobie jakoś radę. Wiem, nie jest idealnie, mam swoje ułomności, jednak uważam, że bez wiedzy o tym, co robię, co mnie motywuje do działania i jak się angażuję, nie masz prawa mnie obrażać i nazywać kolesiem z pzw.
Teraz spokojnie możesz pojechać na ryby do normalnego kraju.
Połamania kija.
Myślę że ta dyskusja nie ma większego sensu bo ja mam inny tok rozumowania .Może gorszy ale inny i już.Biadolicie że nie macie kasy na ochronę a po tym co Pan napisał i wyliczył to nie będzie jej w przyszłym roku i następnym także więc zamiast tkwić w tej beznadziejnej sytuacji trzeba zrobić coś przełomowego np Os na Słupi gdzie za normalne pieniądze w normalnych warunkach klient będzie miał możliwość złowienia dużej ryby .Dniówka 50 czy 100 zł i można myśleć o prawdziwym łowisku a nie biadolić że nie ma kasy.Moim zdaniem innej drogi nie ma.Ja na Słupie mam 630 km i jeżeli miałbym zapłacić 100 za dniówkę na dobrze chronionym i pełnym ryb łowisku to nie zastanawiał bym się nawet sekundę .Byłem na Słupi parę razy i piękniejszej rzeki na pomorzu nie widziałem tylko brakuje tam profesjonalne chrony i ryb dla wędkarzy a nie jak do tej pory dla kłusoli i rybaków.
|