|
Maluch. Jak duże łososie kiedyś do Drawy wchodziły, to takie trotki leżały w nadbrzeżnych krzakach. Ze strachu wyskiwały na brzeg. Mój kolega miał jesienią 1975 lub 1976 (ostatni w tamtych latach odłów tarlaków przez PZW) w rękach "hakownika" o wadze 28kg.
Jeśli chodzi o lipienie, to przypomina mi się jeden, o którym dawno temu opowiadał mi ś.p. Witold Podeszwa. Kiedyś na jego oczach dziadunio na spławikówkę wyjął z Gwdy (pojedyńcze olchy na lewym brzegu, poniżej ujścia Czernicy, jak ktoś zna to miejsce) takiego na 70cm. Pan Witold widział "trochę" dużych ryb w życiu, więc trudno nie dać wiary. Nawet jeśli jego miarka była mało dokładna, to o ile mógł się pomylić? O pięć centymetrów?
|