|
Panie Rafale,
Z wielkim szacunkiem odnoszę się do Pańskiej gotowości podzielenia się przez Pana trudnymi emocjami i wspomnieniami o Pańskim Ojcu, który przedwcześnie odszedł.
Ogromnie cieszę się z wyrażonej przez Pana wspólnoty przekonań, a tym bardziej czuję się zobowiązany do napisania bodaj kilku słów.
Podziwiałem romantyczną naturę Tonkina, Jego zaangażowanie w wędkarstwo, wspieranie przez niego cennych inicjatyw w Kraju, choć był daleko. Wspierał je w większym stopniu niż wielu z nas, będących na miejscu, którzy działaliby w swoim własnym interesie. Mimo, że mógł oddawać się ulubionemu hobby nieniepokojony, poddawał się surowej ocenie wędkarskiego środowiska, któremu przekazywał wiele przykładów postaw, jakże często różnych od powszechnie widzianych. Z radością widzę Pańska gotowość do kontynuowania Jego przekazu, Jego postawy.
W takiej sytuacji przychodzi mi natrętnie do głowy „Testament mój” Juliusza Słowackiego, który w takiej chwili tę romantyczną naturę Tonkina, moim zdaniem, w ogromnym stopniu oddaje. Pozwoliłem sobie na dostosowanie utworu przez dokonanie kilku skrótów, ale mam nadzieję, że Wieszcz wybaczy:
„Żyłem z wami, cierpiałem i płakałem z wami;
Nigdy mi, kto szlachetny, nie był obojętny:
Dziś was rzucam i dalej idę w cień — z duchami,
A jak gdyby tu szczęście było, idę smętny.
Imię moje tak przeszło, jako błyskawica,
I będzie, jak dźwięk pusty, trwać przez pokolenia.
Niech przyjaciele moi siędą przy pucharze
I zapiją mój pogrzeb — oraz własną biedę:
Jeżeli będę duchem, to się im pokażę,
Jeśli Bóg mnie uwolni od męki, nie przyjdę…
Lecz zaklinam: niech żywi nie tracą nadziei
I przed narodem niosą oświaty kaganiec;
Co do mnie — ja zostawiam maleńką tu drużbę
Tych, co mogli pokochać serce moje dumne;
Jednak zostanie po mnie ta siła fatalna,
Co mi żywemu na nic, tylko czoło zdobi;
Lecz po śmierci was będzie gniotła niewidzialna,
Aż was, zjadacze chleba — w aniołów przerobi.”
Pozdrawiam serdecznie
Jerzy Kowalski
|