|
Że szczęśliwie, to nie wątpię, auto do tej pory śmierdzi piwem .
Oczywiście fatum nas nie opuściło. Na płatnym parkingu w Solinie przebiłem oponę. Na szczęście przed wyjazdem kupiłem podnośnik i nabiłem rezerwę, która okazała się na tyle sprawna, że dowiozła nas do Krakowa.
Na dodatek, błądząc w nerwach po Wieliczce wjechałem jednym kołem do rowu tak, że auto zawisło na ramie . Gdyby nie reduktor, to pewnie byśmy tam już zostali.
Dziękuję wszystkim za to, że byli.
Było super, mimo, że ogólnie cały wyjazd kosztował mnie trochę nerwów. Sarną dalej „wali” spod maski .
Szczególne podziękowania dla Arka, za organizację i dla Tomka $ za flytier’s gift.
Dziękuję również w imieniu Batona (ma zepsuty komputer).
Do zobaczenia następnym razem.
|