|
Panie Krzysztofie,
Nie sądzi Pan chyba, że w wielotysięcznej próbie, mającej charakter próby reprezentacyjnej, nie znaleźli się urzednicy, politycy itp. To są tacy sami cżłonkowie społeczeństwa poslkiego jak wszyscy inni. Kiedy pisze o członkach PZW to też piszę zarówno o ludziach, którzy nie pełnią żadnych funkcji jak i o wybranych członkach zarządów.
Niezrozumiałym dla mnie jest takie podejście, które dzieli na "my" i "oni", przy czym wtedy dowolnie żongluje składem tych grup, zależnie od wygody.
Tak się składa, że każdy wpływa na pozytywne lub negatywne efekty działania. Zarówno polityk, decydujący o coraz większym zatrudnieniu urzedników, jak i "szary obywatel" domagający sie większej obsługi ze strony urzędników. Tego nie da się rozdzielić. Urzednicy czy politycy biorą się ze społeczeńśtwa, są jego "krwią z krwi i koscią z kości". Z niego zrodzeni, przez nie wybrani, upoważnieni do podejmowania decyzji, mentalnie wyposazeni, uzbrojeni w oczekiwania.
ODnosząc się do kwestii natury. Gdzie Pan widział tę przyrodę do pozstawienia "taka jaka jest"? Tak zwane środowisko naturalne zostało zmienione przez urbanizację tak dalece, że renaturyzacja jest konieczna, jeżeli możliwa. Czyli jeżeli jest gdzie, ma ja kto i za co zrobić. I przede wszystkim czy jest z kim i dla kogo to robic, czyli czy jest wola wprowadzania takich zmian na lepsze. Bo może często takiej woli nie ma. Może czesto dominuja postawy "niech będzie tak jak jest". Nierzadko też dążenia do renaturyzacji pozostają w konflikcie z oczekiwaniami cywilizacyjnymi. Nawet w tej samej osobie, z czego nierzadko nie zdaje sobie ona sprawy.
Zaś odnośnie p[owoływania się - napisałem kilka słów w innym miejscu. Nie poświęcałbym temu zbyt wiele uwagi.
Pozdrawiam serdecznie
Jerzy Kowalski
|