|
Zakładając, że oczekiwany wkład osobistej pracy (róznego rodzaju, bo nie chodzi tylko o prace fizyczna, z czym nwielu kojarzy sie praca społeczna) wynosiłby 10 godzin w roku, to ekwiwalent musiałby wynosic przynajmniej 200-300 zł, bo co najmniej taki powinien być efekt 10 godzin pracy.
HA HA HA :):):):):)
200 zł za wbicie pieciu gwoździ :):):):)
Sam napisałeś, że ten co organizuje pracę, robi to społecznie za "zwrot kosztów". No to mu zwrócę koszty, skoro chce to robić społecznie. Jedna osoba może zatrudnić np. 5 pracowników, którzy przepracują w roku po 1936 godzin, zastępując każdy 200 wędkarzy, razem 1000 wędkarzy. Koszt zorganizowania im pracy, czyli koszt brygadzisty będzie wynosił w przypadku normalnego etatu za dodatkowe 2000 zł brutto miesięcznie dodatku "brygadierskiego". Koszt 5 pracowników, z czego jeden brygadzista za 5 tys zł brutto miesięcznie + 4 za 3 tys zł brutto miesięcznie daje rocznie na same wypłaty 200 tys zł. Do tego sprzęt, auto, jakieś pierdoły i niech będzie 100 tys zł. Koło złozone z 1000 wędkarzy, może utrzymać 5 profesjonalnych pracowników (strażnicy - którzy i chronią i sypią tarliska i zarybiają, sekretarka/księgowa która wszystko załatwia w biurze, zbiera kasę itp, brygadzista-załatwiacz-prezes kółka) za te 3 stówy na łeb, a nie społecznych amatorów, którzy albo przyjdą albo nie.
Takich 5 pracowników może przypilnować spokojnie z 30 km rzeki albo 2 zaporówki i 5 glinianek.
300 zł ekwiwalentu za prace społeczne się nie opłaca jak widać. Bez sensu. A już płacenie za organizowanie tej pracy działaczowi społecznemu, to jest lekka granda.
|