|
Obawiam się jednak, iż zdecydowana większość forumowiczów nie opowiedziałaby się za tak funkcjonującym NORMALNYM łowiskiem, chociażby dlatego, iż mogłoby się okazać, iż przyjemność łowienia sprowadzi się do oczekiwania na liście oczekujących na rok na przód przy 3-4krotnie wyższym koszcie jednorazowego wędkowania. Ja oddaję głos zdecydowanie za NORMALNYM łowiskiem, choćbym miał łowić na Sanie raz w roku.
To tak w skrócie.
Pozdr.
G
Dokładnie tak. Nigdy w życiu nie pojadę na łowisko, na którym muszę rezerwować licencję. Mam to po prostu gdzieś, te niby ryby, tego gospodarza, ten burdel gdzie czeka się w kolejce do co atrakcyjniejszej putany.
Mamy w Polsce 500 tys ha wód, jest ich dość żeby rozładować presję na taki np. San. Bo jest to jedyna rzeka gdzie są jakieś ryby (dzięki głównie zaporze i temu że zawsze jest woda), jest szeroko to se można machać wędą we wszystkie strony, to wszyscy się tym Sanem pałują i poza nim swiata nie widzą. Jest jeszcze mnóstwo wód PiL, które gdyby były rybne, to i na Sanie musiałyby mniej licencje kosztować.
Mnie wędkarstwo kojarzy się z obcowaniem z naturą, z turystyką - poznawaniem nowych miejsc, wód, zwyczajów ryb w nich bytujących. Kojarzy mi się z wolnością, swobodą, a nie z kolejką po towar ekskluzywny.
Limity ilości wędek mogą być potrzebne na niektórych wodach, gdy wszystkie inne sa puste i z góry wiadomo, że się wędkarze tłoczą. Zajmij się wymyslaniem, jak zrobić by we wszytkich wodach gospodarz miał obowiązek zapenić normalny stan ryb, chronić przed mięsiarstwem, ustalać rozsądne limity, itd.
Są tylko dwie drogi do rybnych wód. Albo sprzedać rzeki w całkowicie prywatne ręce żeby sobie tam kluby, firmy czy inne podmioty porobiły burdele, albo dążyć w kierunku nadzoru Skarbu Państwa (gmin, powiatów, województw) nad wodami przeznaczonymi głównie do rekreacji - za odpowiednią oczywiście opłatą adekwatną do kosztów utrzymania populacji ryb.
Jak zwykle jestem za pełnym kapitalizmem, tak w przyapdku dóbr narodowych jak parki narodowe, wody, jestem za przeznaczeniem ich do rekreacji a nie "gospodarki rybackiej" i nadzorem państwowym. Po coś do jasnej cholery płacę te podatki....
|