|
od łowienia ich nie przybywa ani nie poprawiają sie warunki ich życia
Z pewnymi wszakże wyjątkami. W naszej, specyficznej rzeczywistości np. "niełowienie" przez wędkarzy troci i łososi w okresie ochronnym wcale nie poprawia ich warunków życia i liczebności. No, może nie muszą się męczyć na tarle bo wcześniej dostają w łeb od miejscowych Przyjaciół Prądu Trójfazowego.
W Polsce łowienie dwuśrodowiskowych łososiowatych w ogóle dziwnie jest zorganizowane. Łowi się kelty, których prawie nigdzie na świecie się nie łowi, a omija się ryby wchodzące, które łowi się zazwyczaj. I robi się to chyba na podstawie dobrych obserwacji i analiz.
Z drugiej zaś strony pokutuje mitologia o "ochronnym" wpływie łowienia przez wędkarzy na populacje ryb. Jest w niej dużo żalu, że "kłusownicy moga sobie połowić, a my nie".
Nie chodzi o łowienie w ogóle, ale o dysproporcję między zasobami a eksploatacją. Z drugiej zaś strony - powstrzymanie się przez wędkarzy przed łowieniem ryb w okresie ochronnym wydaje się jak najbardziej właściwym zachowaniem, nieprawdaż?
Gospodarowanie tak wrażliwymi zasobami jak łososiowate dwuśrodowiskowe jest bardzo skomplikowanym zagadnieniem, wręcz niemożliwym przy żywiołowym, niekontrolowanym dostępie do ich eksploatowania, a bardziej niż skromnym i przy tym schematycznym podejściu do odnawiania tych zasobów.
Od łowienia ryb nie poprawiają się warunki życia ryb, ani ich nie przybywa ....
Pozdrawiam serdecznie
Jerzy Kowalski
|