|
Na to trzeba nałożyć uświadomienie sobie czegoś, co wyjaśniałem Panu już wcześniej, że funkcjonowanie PZW nie ma wiele wspólnego z faktycznym funkcjonowaniem stowarzyszenia. Jest mentalnie w wielu przypadkach kontynuacją "organizacji społecznej" z czasów PRL-u, która zajmowała się parapaństwową "redystrybucją" dóbr do "ludu pracującego miast i wsi".
Kontynuowanie tego, a nawet otwarte pochwalanie przez niektórych, w czasie zmierzania do normalności słusznie określa Pan epitetami, które emocjonalnie Pan wyraził.
Jednak nie można zastępowac jednego "cwaniactwa" innym "cwaniactwem". Jeżeli mówimy o tym, że działanośc stowarzyszenia jest oparta na pracy społecznej (bez wynagrodzenia) członków, to nie mozna nagle wprowadzać elementów wynagrodzenia. Jeżeli mówimy o "niezarobkowym" charakterze stowarzyszenia, to nie ma sensu wprowadzanie sposobów na zarabianie w jego ramach. Chyba, że określimy tych pracujących jako pracowników, z konsekwencjami fiskalnymi, dotyczacymi wynagrodzeń w naturze.
Jerzy, ściskam dłoń :)
Tomaszu,
Czyżbyś zamierzał zrezygnowac z tworzenia uzasadnień dla cwaniactwa w PZW????
Brak zgody na funkcjonowanie organizacji w sposób fałszywy nie oznacza od razu, że przestanie ona tak działać. Nic się też nie stanie za dotknięciem czarodziejskiej rózdżki. Jeżeli ma ona zaczać działac inaczej, normalnie, to tak muszą zacząć postępować ludzie, którzy ja tworzą, którzy powołują swoich reprezentantów do zarzadzania tą organizacją. A to się dokonuje małymi krokami, wbrew postawom i wypowiedziom, które podtrzymują możliwości "kombinowania", przetrwałe z PRL-u.
Zgoda, oczywiście. Gdyby do "obsługi" 200 tys ha wód w Polsce było 50 - 70 tysięcy ludzi, którzy mają czas, chęci, i oczywiście predyspozycje do takiej pracy, to byłoby mozliwe. Cóż z tego, jesli tacy potencjalni liderzy NAWET NIE CHCĄ ruszyć palcem i nie jest to dziwne. Wędkarze chcą łowić ryby, nie chcą działać. Gdyby chcieli, nie byłoby problemu PZW 20 lat po transformacji.
Zgoda odnośnie czego?
Nie ma takich ludzi? A zobacz ilu, w tym i Ty sam, jest takich, którzy "wiedza lepiej", na wszystkim się znają, mają pretensje do "onych", że nie robią tego czy tamtego tak jak "my" chcemy, ludzi uważających się za o wiele bardziej sprawnych w zarzadzaniu i podejmowaniu decyzji od tych, którzy je aktualnie podejmują? Mówisz, że nie mają checi? To prawda. A nazywasz ich "p[otencjalnymi liderami"? Bzdura - co to za lider, któremu sie nie chce? Który wie jak, a nie ruszy palcem? Jeszcze znajduje uzasadnienia dla tego, zeby tym palcem nie ruszyć? Toż to gnuśny leń, "pieczeniarz", nygus, a nie zaden "potencjalny lider".
Nowo powstające tzw "stowarzyszenia" to nic innego jak spółdzielnie, które sobie zarybiają, pilnują i łowią. To jest działalność rybacka, niczym się od rybackiej nie różni, poza sposobem uzyskiwania ryb. Grupki ludzi działają dla siebie i trudno odmówić pewnej logiki - oni chcą łowić na lepszej wodzie i wybrali sobie taki sposób, że sami sobie zagospodarują żeby łowić. To samo co mieć betonowy staw z karpiami w ogródku, róznicy nie ma. Jak ktoś obcy chce złowić to mu się karpia za 100zł sprzeda. Jak frajer to kupi :)
O jakich "nowo powstających" stowarzyszeniach mówisz? To jest, oczywiście, działalnośc rybacka. Taki podmiot to uzytkownik rybacki. Dzierżawi wodę i prowadzi gospodarkę rybacką. Jeżeli robią to w sposób mądry, to nie dopuszczą do tego, żeby ktoś "woził się" na tym, co sami robią i uzyskiwał "prawem kaduka" to samo co rzetelnie współgospodarujący członek stowarzyszenia. Jeżeli takie firmy funkcjonują zgodnie z rachunkiem ekonomicznym, to prowadzac łowisko (jako jeden z elementów, gospodarczych, funkcjonowania) podniosa wartość obwodu rybackiego. Jeżłei wydzierżawią po to, żeby zeżreć, to co w wodach jest, to sa tak samo "oszukańczy" jak spółdzielnia rybacka, indywidualny rybak, czy spółka, która podejmie dzirżawę, żeby wyeksploatowac to, co jest "do spodu", licząc na to, że wszystko "przyjkryje woda".
Wszystkie zmiany wprowadzane niezaleznie w PZW służą własnie temu, zeby gospodarowanie opierało się na zasadach ekonomicznych, a nie na tym, co było "dostarczeniem białka ludowi pracującemu miast i wsi" za PRL-u, z potencjalnie "odnawialnych" źródel, bez patrzenia na to, co dalej. Podtrzymywanie takich zasad rabunkowej eksploatacji, które uzasadniasz w swoich wywodach, jest z gruntu szkodliwe.
Jeżlei nie będzie Pan, wśród innych, wpływał na potrzebne zmiany, to nie będą rosły szanse na to, że się ich doczekamy.
To oczywista oczywistość. Jednak naprawianie PZW, które z założenia sprzedaje licencje na wedkowanie, to zbyt długa, ryzykowna, karkołomna droga. Zakładanie w ramch PZW kółek miłosników potoczków, dalej przedłuża w ludziach patologiczne myslenie, ze poprzez działalność stowarzyszeniową załatwiają sobie ryby i tanie łowienie, pozbywają się konkurencji znad wody. I to jest główny mankament twoich propozycji. Para idzie w gwizdek, ci nieliczni działacze z dobrymi intencjami są wepchnięci, wrastają w "stare PZW" bo działają w jego ramach. Ba, nawet ich działalność pomaga przetwać władzom PZW, bo mają się czym chwalić....
Dlaczego nie załozyłeś prawdziwego stowarzyszenia, które nie sprzedaje licencji? Dlaczego przez te lata nie mozna było "odebrać" PZW np. całego górnego Dunajca, spowodować że za licencję dzienną pobierałby opłaty RZGW, a stowarzyszenie prawdziwych społeczników tylko pomagałoby zarybiać, chronić, sprzątać? Przez te 4 lata to by dziś w Dunajcu było więcej ryb niż wody, a tak masz tylko stracony czas i dalej dobrz mający się esbecki związek mięsiarski.
Odpowiem od razu. Bo takich prawdziwych społeczników nie ma i ty dobrze o tym wiesz.
W innym miejscu odpowiedziałem Ci, że mylisz społecznie dzialających w stowarzyszeniu ludzi z filantropami. Wprowadzasz jakies wyimaginowane oczekiwania nie do spełnienia i próbujesz uzasadniac, że tak się nie da. Pewnie, że tak sie nie da. Ale rozumiem, że Ciebie też nikt nie przekona, że "czarne jest czarnem, a białe jest białe".
Czymś innym jest to, co PZW robi, a czymś innym to,. co powinno robić i moze robić. Zakładanie w PZW "kół miłośników" nie jest celem, ale drogą do celu lepszego zarządzania wędkarstwem i majątkiem oraz aktywami wędkarzy.
Nie obrażaj ludzi, którzy tworzą te sdamorzadne struktury i nie przypisuj im powstałych w Twojej uimaginacji, motywacji i niskich pobudek,. Moze się takimi posługujesz w życiu, ale to nei oznacza, że wszystkim możesz je przypisywać.
Nie ma lepszego sposobu na to, żeby ludzie lepiej rozumieli sposoby funkcjonowania i zarządzania instytucjam,i,. jak uczestniczenie w istotnych z punktu widzenia rozwoju, pracach.
Poza tym, PZW jest nasze. W ramach PZW mamy swój majątek, mamy umowy dzierżawne na uzytkowanie obwodów rybackich. Wiele z tego majątku pamięta czasy Towarzystw Rybackich, jak na przykład DKW, od którego cała ta dyskusja się zaczęłe. To są wartości, które aż się proszą o lepsze wykorzystanie przez ludzi, którzy potrafią tym lepiej zarządzać niż obecnie.
I tacy ludzie są. Właśnie w tych "kółkach mołosników", w których sa prawdziwe elity wędkarstwa, prawdziwi liderzy .... nie krzykaczem, kórym "się wydaje" ...
Pozdrawiam serdecznie
Jerzy Kowalski
|