|
Tu powracamy do tej nieszczęsnej kwadratury koła. Decyzje o usuwaniu nieaktywnych członków stowarzyszenia , będą musiały podejmować te same osoby, które nic nie robią i robić nie zamierzają.
Jest to prawdziwe w przypadku, gdy wykluczenie ze stowarzyszenia odbywa się w jego wnętrzu. A co powiesz na usuwanie członków drogą sądową, tak wiesz... hurtem ich wywalić. Kto nie pracował - sio za butrę stowarzyszenia i jak chce łowić, 50 zł dnióweczka
Algorytm jest prosty. Kilkunastu członków PZW którzy pracowali na rzecz łowiska (nie koniecznie w łowisku) zgłasza do sądu listę kulkuset członków ze swoejgo koła, którzy na rzecz łowiska nie pracowali. Sędzia wywala obligatoryjnie kilkaset ludzi. Za rok mogą się zapisać i pracować, ale członkami pełnoprawnymi z rabatem zostaną za kolejny rok, ha, ha, ha. Wizjonerski pejcz dyscypliny Krzysia unosi się nad waszymi głowami cwaniaczki, ale kiedyś was dosięgnie i wtedy albo pracka albo kaska. Bez polskiego krętactwa.
Już lepszym rozwiązaniem byłoby podzielenie wędkarskich kół na mniejsze stowarzyszenia , które będą podnajmować wodę od okręgu. Jeśli w określonym czasie, nie wywiążą się ze swoich powinności Gospodarza terenu, to przekazujemy majątek komu innemu. Koordynację takiego przekształceniowego procesu powierzyć można Zarządowi Głównego z jego lokalnymi przedstawicielami w Zarządach Okręgu. Niby podobnie do tego , co jest teraz, a jednak inaczej
Ciekawy sposób, tylko powiezdz mi, co na to Zarząd Główny? Jedziemy do Warszawy ich przekonać?
Pozdrawiam
Krzysiek
Krzysiu, to o czym mówisz, to walka z wiatrakami. Próbuj raczej wpłynąć, na zmianę sposobu myślenia , organizując wędkarstwo inaczej, niż tylko pozbywanie się Wędkarzy. Wielu z nich , w swoim czasie dało z siebie bardzo dużo i trzeba to uszanować, bo mogą się jeszcze przydać
Pozdrawiam
jp
P. S. W ZG na pewno czytają o czym my tutaj sobie paplamy
|