|
Krzysiu. Koniecznie chcesz się kopać z koniem? Twoje posty to hard-core :) Czyż nie lepiej przyrządzić sobie heavy-metalową golonkę, popić browarem, wyłożyć się na leżance i włączyć "Babylon by Bus" boba Marleya? Moje golonki już na balkonie....
Oto przepis:
Świeże golonki 0,8-1,2kg każda umyć, natrzeć solą z dodatkiem saletry (min 10 dag soli na 1 kg mięsa, jedna łyżeczka od herbaty płaska, mała, saletry zmieszać z solą). Ułożyć ściśle w kamiennym naczyniu. Dodać listki laurowe, ziele angielskie, owoce jałowca, dużą szczyptę ziół prowansalskich i jeden goździk. Odstawić w chłodne miejsce (4-8 stopni) na 3-4 dni.
Gotować w porterze około 1 godziny z zielem angielskim, pieprzem ziarnistym, liśćmi laurowymi, można lekko posolić wodywar gdy po 15-20 min gotowania okaże się że jest mało słony. Golonki wyjąć , ułożyć na blasze, podlać trochę tłuszczem (z garnka - co się wygotował) piec w piekarniku o temp. ok 200 stopni, podlewając porterem, obracając co 15 minut, aż skórki będą przyrumienione.
Podawać z ostrym chrzanem, musztardą, oraz własnoręcznie upieczonym prawdziwym chlebem (a nie tym co w sklepach). Przed zjedzeniem golonki pasuje 0,25 g zimnej wódeczki, w trakcie piwo Pilsner Urquel, po zjedzeniu 50-ka Beherovki.
Życzę nawrócenia na prawidłowy tok rozumowania, czyli to co zjem nikt mi nie odbierze, nie wyłowi, nie wykłusuje, nie spierniczy :)
Smacznego wszystkim
|