|
Tak jednak nie jest, co im wykazał na ostatnich MMP Komendant Wojewódzki Państwowej Straży Rybackiej w Krakowie.
Czy można prosić o dowód, źródło?
A chodzi o pieniądze, przy 5 zawodach GP w roku, na zawodnika na startowe min. 2 tyś. zł. Na sto osób to 200 tyś. Nie na darmo w PZW ukrywają przed wędkarzami wydatki.
Leszku, a Piotr Konieczny napisał na flysport, że
W Okręgu Krosno jest takie koło w którym "sportowcy" zarabiają nie tylko na siebie ale i na cały sport w okręgu. Przychody z tytułu wychowu narybku - 150 tys zł, koszty sportu w okręgu - 20 tys zł. DODAM JESZCZE ze w zasadzie u nas tylko sportowcy pracuja przy zarybieniach i ochronie wód.
Zatem skoro napisałeś 200 tys. to jak widzisz samo Krosno "odrabia" 3/4 tej kwoty Ponadto praca przy zarybieniach i ochronie wód też ma swoją cenę (swoją drogą powinien być taryfikator prac w łowisku, ale do tego trzeba zmienić anachroniczy Statut). Leszku, te 200 tys. na całą Polskę i zorganizowanie wszystkich GP to nie są wielkie środki. Taka suma robi wrażenie na dzieciach, a pamiętaj Polska to nie Księstwo Lichtensteinu, członków PZW jest bardzo dużo. Nie o to chodzi, że to jest kasa której szkoda, tylko o to aby niektórzy zawodnicy nie osiadali w związku z tym na laurach w kwestii popchnięcia do przodu niezbędnych reform. Ja ich tylko proszę, aby nie milczeli. Poza pracą u podstaw i zarybieniami trzeba też wspólnie zdefiniować dalszy horyzont. Leszku, ta kasa to nie jest problem. Chodzi o to by mistrzowie używali autorytetu do reformowania PZW i wymuszali zmiany, wykorzystując swoją pozycję.
Ponadto niereformowalny twoim zdaniem Paweł Zając napisał na flysport, w nawiązaniu do posta Piotra że:
Krzysiek, prawda jest taka, że dzieje się tak w większości okręgów. Nie chwaląc się i nie wyolbrzymiając. Tak jest choćby u nas, w Okręgu Opole - np. świetną robotę odwalają chłopcy z Nysy. Gdy przychodzi do zarybienia czy ochrony, pierwsze co kto zrobi, to wędkarze-zawodnicy. Tak jest i we Wrocławiu, i w Wałbrzychu, i w NS też z tego, co wiem. Każdy ma duszę sportowca i czasem chce się pościgać, a na co dzień łowi dla przyjemności i tyle. I dla tej przyjemności przyszłej odwali też kawał dobrej roboty, żeby mieć co łowić
Tak więc pamiętajmy Leszku, że kij ma dwa końce.
Ja mam tylko pretensje do zawodników, że wyłączyli się z większej dyskusji na temat przyszłosci wędkarstwa w Polsce. Oni właśnie powinni być motorem napędowym zmian, które są niezbędne. I nie tylko praca, ale również publiczne formułowanie myśli. Po to jesteśmy piśmienni, po to mamy internet.
Pozdrawiam
Krzysiek
|