|
nie wiem ,bo ja zle reaguje na oczojeby :) powiem tak: lowie sobie na soczy pod mostem, zlowilem jednego czy dwa ,ale wiedzialem ze jest ich tam wiecej bo popatrzylem wczesniej z gory.dalem sobie w koncu luz, bo czas bylo sie zwijac.poszedlem do auta , podjechalo dwoch wlochow .srutu tutu - goscie cos tam chca pogadac ,ale im nie idzie angielski, a ja po wlosku to tylko mama mija potrafie.tez sobie dali luz, ale ze mna i poszli do rzeki.widze, ze zeszli pod most na ta mete, w ktorej stalem.poszedlem popatrzec z gory co beda kombinowac. starszy zlozyl kij i widac bylo, ze jest w timie mistrzem ceremonii -bedzie uczyl drugiego.zawiazal do wedki rozowego puchowca wieklosci mojego palca -tego, co sie go nie pokazuje ludziom .zamachnal sie ze 4 razy i ...nie powiem, ze rzucil ta mucha do wody, bo nia piz.... po prostu przed siebie ..ale ok , w rzeke trafil , jest dobrze .pociagnal ja z pradem bo tak akurat mu sie udalo pociagnac.mucha zasuwa z przeciazeniem 3g w silnym nurcie .ja sie patrze panie i nie wierze w to co widze - teczak jak zobaczyl tego zajoba sunacego pod powierzchnia, to sie zawinal za nim z 10 metrow w dol rzeki i ledwie go dopadl -ale dopadl ! wniosek jest taki: nie znane sa wyroki nieba i czasem warto zrobic cos bez sensu :) probuj na oczojeby - najwyzej nie beda braly:)
|