|
Główka z Os Sanu, 86 cm około 7kg, na streamera (przeznaczonego dla pstrągów), przy wodzie na 2 turbiny i trochę. Niezła jazda. Po tym zdarzeniu kupiłem solidniejszą muchówkę na większe ryby. To moja ryba którą "najcieplej" wspominam.
A teraz ryba, którą również bardzo ciepło wspominam, tyle, że nie moja. Ten sam dzień i to samo miejsce, co przy poprzedniej rybie, około 2h później, nawet mucha była ta sama. Kolega zajmował się (no powiedzmy sobą), streamerek majta się gdzieś koło wlewu tuż po powierzchnią, wędka (na nieszczęście w 5 klasie AFTMA) pod pachą i nagle słyszę Luk mam pstrąga, ooooo niezły, o kurde ale potwór i ta niesamowita mina gdy na kołowrotku po 3 sekundach zostało może z 5 metrów podkładu. Cóż robić? Łapię kolegę "od tyłu" za kamizelkę, trochę pod pachy, i dalej jazda za rybą w dół wody - we dwóch było łatwiej ustać (podobno płynęło wtedy jeżeli dobrze pamiętam 42 metry, w każdym bądź razie na brodzie przy eldorado było wody sporo powyżej pasa). Przeszliśmy tak chyba ze 400 metrów, kolega 2 razy mimo mojej pomocy pływał (zapasowe kalosze na gumowej podeszwie:(, pierwszy komplet ciuchów uległ zamoczeniu wtedy gdy ja ciągnąłem swoją rybę), nie zobaczyliśmy nawet ogona i ryba się wypięła. To dopiero musiał być potwór. Nie da się opisać emocji towarzyszących tym holom. Szkoda, że takie zdarzenia są możliwe prawie wyłącznie na OS Sanu.
P.S. To nie ma być reklama łowiska.
Pozdrawiam.
|