|
Pamiętam czasy, że łowienie na suchą muszkę było nazywane "na jedną muchę". W tamtych czasach zastanawiano się jak zabronić łowienia na jedną muchę, bo ci, co łowili na mokrą nie mieli takich dobrych wyników jak ci co na suchą. Pogodzili się z suchą dopiero wtedy, gdy do głosu doszła nimfa, a było to w roku 1979 na MP na Dunajcu, gdzie drużyna Tarnów- Nowy Sącz nimfami wygrała z resztą Polski. Od tamtego czasu trwają narady jak zabronić nimfy. To już trzydzieści lat....
Warto pamiętać o tamtych, nieodległych przecież czasach, kiedy obciążanie muchy nie mieściło się w pojęciu wędkarstwa muchowego w naszych warunkach.
Tym, którzy nie pamiętają, warto uświadamiać, że to co powszechne dziś, jeszcze wczoraj było zupełnym przełomem, burzącym względną równowagę między odnawialnością zasobów (naturalną i sztuczną), a poziomem eksploatacji, wyznaczoną przez pokolenia doświadczeń polskich muszkarzy, w polskich wodach (co warte podkreślenia).
Było to w jakimś sensie naturalną konsekwencją, wcześniejszego o trzy lata, zburzenia innego elementu tejże równowagi w postaci skrócenia okresu ochronnego pstrąga potokowego, wcześniej utrzymywanego, przez pokolenia, przez samych wędkarzy, od początku wrzesnia do końca marca, mimo ustawowej ochrony rozciągającej się tylko od połowy września do połowy grudnia ....
A potem już poszło ....
Pozdrawiam serdecznie
Jerzy Kowalski
|