|
Tak, z tego co pamiętam z prasy, "Lipień Sanu" był rozgrywany na suchej...
Być może powód był taki, że nimfiarze to słabi wieloboiści i skoro na pozostałych Grand Prix posługiwali się dolną nimfą, taki "Lipień Sanu" na suchej muszce mógł powodować niebezpieczne przetasowania dla pozycji wyspecjalizowanych w nimfie muszkarzy. Cóż - teraz zawody muchowe to już właściwie mistrzostwa przepływanki. Szkoda, że nie ilustrują umiejętności łowienia we wszystkich metodach połowu. Czasami jak spotykam nad wodą nimfiarzy, to już podczas łowienia na inne metody widać pewne braki gołym okiem. Gdyby były zawody gdzie dopuszczony byłby tylko streamer, inne gdzie tylko mokra, jeszcze inne gdzie tylko sucha... nie wiem dlaczego chłopaki nie chcą ze sobą rywalizować na wszystkich frontach. Co z tego, że dopuści się przepływankę bez spławika, skoro każdy może sobie tą technikę opanować do perfekcji, przerabiając wcześniej odległościówkę na muchówkę. Już o tym pisałem, to jest tak, jakby piłkarze przegłosowali karnego z 9 metrów - ale jest to głupota, bo przecież drużyna przeciwna też będzie strzelać z tej odległości, więc w rywalizacji nie daje to nikomu przewagi.
Pozdrawiam
|