|
Nie uogólniałem lecz pisałem, że zawodników też dotyczy problem. Pisałem o zawodniku bo znam jego nazwisko, nie będę jednak go publicznie wytykał palcem. Drugi trenował metodę żyłkową i biegał za nim kilkunastoletni syn wołając „tatusiu prawda że złowiły rybkę na kolację? Pomimo treningu nie wolno mu było podejść bliżej jak na 50 m. Ostatnio wędkarze z Sanoka mieli zawody towarzyskie na Białej Górze i zjechali w moje miejsce w Łączkach łowić. Widzieli jak łowimy lipienie, żaden nie zakłócił nam jednak sielanki. Pomimo, że na rzece był tłok. I takich zachowań wędkarzy bym sobie życzył.
pozdrawiam
Leszek
|