|
Nie dziwi nic. Ale skorą są zawodnicy, którzy lubią się ścigać, w takich np. jak opisane warunkach, to niech się ścigają. Nie odbierajmy im na siłę tego, co dla nich jest esencją wędkarstwa.
Ja ze swej strony protestuję jedynie przeciw zamykaniu łowiswk na zawody, płaceniu jakichkolwiek pieniędzy na ten "sport" - a niestety z naszej kasy coś tam idzie na te dietki, na te nagrody itp. To jest skandal, że w sytuacji totalnej degrengolady łowisk i ogólnego braku pieniędzy na to, na co wszyscy płacimy, jakiekolwiek pieniądze idą na cokolwiek innego niż na zagospodarowywanie wód.
Ale co tam, nie jestesmy w stanie związku sportowo-rybackiego zmusić do zostania związkiem wędkarskim. Rządzą nim głównie starzy niedowartościowani zawodnicy, którym się nie udało "żyć z wędkarstwa" bo do Alana Scothorne mają tyle do sąsiedniej galaktyki. Ale posłuchajcie kiedyś, jak się 2 prezesów okręgów spotka, od czego zaczynają rozmowę - od wyników i organizacji zawodów. Oto czym zyją. Żenada.
|