|
Nigdy nie byłem jeszcze na OS. I myślę, że nie będę. Ale masz moim zdaniem rację z oceną. Osobiście uwielbiam na rybach samotność, piękne widoki z rzadkimi gatunkami roślin i zwierząt oraz ten dreszczyk emocji, co wyjdzie do mojej muchy.
Zaliczanie ilości w stawie rybnym powoduje zniechęcenie wędkarstwem. Parę razy w życiu miałem sytuacje łowienia do obrzydzenia. Nie ma nic w tym pasjonującego.
Pewien wędkarz w Rzeszowa przy mnie włożył do malucha w jednym dniu ponad 80 lipieni złowionych na suchą. Nie o to chodzi w wędkarstwie aby dla zabawy niszczyć ryby.
Dzika ryba w dzikiej rzece stanowi tak ekscytujące zaskoczenie jak to pokazał Redford.
Już Putrament opisywał połowy w Mongolii i znużenie nadmiarem ryb. W mojej młodości eldorado było na Wisłoku, potem na Sanie, teraz na dolnym Sanie. Ale ja wolę bezrybne moje zakątki. Szkoda, że jeden z nich zniszczyły w tamtym roku krowy.
pozdrawiam
Leszek
|